poniedziałek, 27 października 2025

Głąb w głębinach, płyta na płyciźnie.

 

    Tarzanica ze skórzaną przepaską robiącą za spódniczkę maszerowała dziarsko, jakby zamierzała natychmiast zbawić świat, a nie znając jeszcze życiowej porażki, przeświadczona była o rychłym sukcesie. Strach jej było wchodzić w drogę, bo już łydki sugerowały stalową bezwzględność mięśni.


    W tramwaju dziewczyny debatują nad kalendarzami adwentowymi, które (o zgrozo!) wśród czekoladek nie mają dubajskich! Widział to kto? Postanowiły następnym razem przed zakupem czytać receptę, czy może spis inwentarza na etykietach, żeby nie doznać kolejnego rozczarowania.


    Oddaję się z błogością lekturze darmowego tygodnika miejskiego i opuszcza mnie beztroska. Kolejny tydzień z lekcjami bezpieczeństwa, a że mam gazetki z dwóch tygodni, to mi się skumulowało.


    Lekcja 3 – dom gotowy na wszystko, a w nim koniecznie wygodne buty, kurtka przeciwdeszczowa i folia NRC, oraz rękawice robocze i maseczka. To wszystko, by dotrwać wsparcia od ratowników, którzy dotrą po 72 godzinach. OK, w domu można trzymać wiele rzeczy, zmieszczą się, więc ten wyjątek z instrukcji, to tylko małostkowe czepialstwo. Trzymajmy co tylko się da.


    Lekcja 4 – plecak ewakuacyjny, a w nim moje zdumienie budzi gotówka w niskich nominałach i różnej walucie. Po co? Ale po kolei. Eksperci zajęli się wszystkim, poza zważeniem plecaka, systematyzując rzeczy w pakietach tematycznych:

     dokumenty i pieniądze – kopie wszystkiego, co ważne, najlepiej zalaminowane, plus oryginały, zapasowe klucze, gotówka w różnych walutach, notatnik i długopis – niech będzie, że 1 kg, choć raczej 2 kg.

    - Woda i żywność – 3 litry na dzień, więc zapas na 72 godziny to 9 litrów na głowę czyli 9 kg, konserwy na 3 dni niech będzie tylko kilo na dobę, więc 3 kg, batony energetyczne i tym podobne wysokoenergetyczne przekąski razem 1 kg, kasze i makarony (w czym je ugotować i skąd na to woda?), kubek sztućce, nawilżane chusteczki, otwieracz do konserw – powiedzmy, że kolejne 3 kg plus ta woda do gotowania kasz, tudzież makaronów i jakiś garnek, bez złośliwości jeszcze pięć kilo.

    - Światło i energia – latarka czołówka i zapasowa. Baterie, powerbank, kable do ładowania, telefon, radio na baterie, zapałki zapalniczka (więc może też krzesiwo i hubka?) gwizdek alarmowy – zamknąć się w 3 kg będzie sztuką chyba, ale niech!

    - Odzież ochronna przed zimnem – zmiana odzieży, w tym bielizna, kurtka przeciwdeszczowa, czapka rękawiczki, śpiwór, koc termiczny wygodne buty – ech! Święta Trójco – obyś się mocno wykazała tylko 3 kg

    - Higiena i środki sanitarne – mydło, żel antybakteryjny, papier toaletowy, ręczniki papierowe, szczoteczka i pasta do zębów, higiena dla kobiet i dzieci (zapewne podpaski i pampersy), worki na śmieci (w czasie panicznej ucieczki należy być eko i nie zostawiać śladu węglowego, ani śmieci) – oby w kilogramie się zmieścić dzięki powściągliwości pakującego.

    - Narzędzia i akcesoria – nóż, multitool, taśma McGyver, sznurek, worki foliowe, folia ochronna (chyba płachta brezentowa służąca za namiot), mapa. Bez fanatyzmu 1-2 kg

    - Apteczka – bez wdawania się w szczegóły z prywatnymi lekami i kopią diagnoz lekarskich niech będzie 1 kg

    - Plecak też swoje waży i warto o tym pamiętać, szczególnie, gdy zmierzymy się z pakowaniem i okaże się, że plecaczek zakupowy 30 litrów będzie wyglądał jak kpina w obliczu góry „eksperckich” przedmiotów pozwalających nam przetrwać, pozostając w zgodzie z sentencją, że jeśli nas nie zabije, to wzmocni. Jak Konia z Folwarku zwierzęcego. Więc 1 kg plecaka, to minimum.


    Sumując nasz plecak przetrwania otrzymamy wagę na poziomie trzydziestu kilogramów – NA OSOBĘ! A jak ktoś ma dziecko, to musi dla niego zabezpieczyć i udźwignąć podobną masę, bo trudno od malucha wymagać, by dźwigał tak wielki tornister. Niech będzie, że mamy w domu mocarza, który to udźwignie. I co dalej? Przejdzie z tym plecakiem kilometr, czy pięć? Jeśli dwadzieścia, to potem nie ruszy się przez tydzień. I kto weźmie Nasz plecak? Tymczasem czołgi jeżdżą po poligonach z prędkościami na poziomie 80 km/h, a po asfalcie jeszcze szybciej. Uuuups – zapomniałem – wiejemy przed powodzią, pożarem, wybuchem gazu, brakiem prądu. Może nawet przed skażeniem chemicznym. Cel ucieczki określony został jakoś niejasno. Przed brakiem prądu nie ma sensu uciekać, powódź większość z nas już przećwiczyła, wybuch gazu to zdarzenie nieprzewidywalne i niemożliwością jest przed nim uciec. Tak samo, jak przed skażeniem chemicznym. Chyba, że mamy cynk od wroga, względnie przyjaciela.


    Na koniec, artykuł informuje życzliwie, że plecak ewakuacyjny i apteczka w dzisiejszych czasach „to symbol rozsądku i odpowiedzialności”. Chciałbym zobaczyć pana „eksperta”, jak zasuwa z tym ekwipunkiem – dokąd? To też jest trudne pytanie. Może odpowiedź znajdę w lekcji piątej (nie wagaruj oko, dzieją się rzeczy niestworzone!).

4 komentarze:

  1. Ty to potrafisz. Miałam wrażenie, że patrzę przez soczewkę ironii, która zamiast wyostrzać obraz, lekko go rozmywa, pokazując absurd codziennego „przygotowania na wszystko”. Jakbyśmy próbowali spakować cały lęk w plecak, by móc go unieść i przemieścić się w stronę bezpieczeństwa, które nie istnieje. Ta groteskowa lekcja przetrwania w świecie, gdzie każdy kilogram staje się metaforą niepokoju, wywołuje we mnie coś pomiędzy śmiechem a westchnieniem.
    I może właśnie o to chodzi, żeby spojrzeć na siebie jak na Oko: czujne, trochę zmęczone, ale wciąż zdolne do zdumienia. W głąb głębin i na płytkich wodach, wciąż to samo spojrzenie, próbujące zrozumieć, jak przetrwać nie tylko fizycznie, ale i wewnętrznie, z lekkim bagażem, bez całego tego ekwipunku, którego nie sposób dźwignąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja knuję, jak nie zwariować, bo mam wrażenie, że media czają się, żeby mnie oszołomić, zniewolić i wydoić za życia.
      wielu ludzi już zapytałem - dokąd chcesz uciekać z domu, gdzie masz łóżko i ciepłą pościel, jedzenie, i nic z tego nie musisz dźwigać? jak długo przeżyjesz na świeżym powietrzu. ile kilometrów uciekniesz (z plecakiem, czy bez) i czy taki czołg nie dogoni cię, gdy tylko przystaniesz napić się wody z kałuży. więcej ludzi przeżyło okupację w domach, niż zostało zabitych poza nim. kto i po co oszukuje ludzi? Z powodu braku prądu mam założyć 30kg plecaka i iść w nieznane? to tylko "ekspert" może doradzić.

      Usuń
    2. Mam w sobie jedną myśl, nie ma sensu uciekać, jeśli ktoś ma nas zabić i tak to zrobi.

      Usuń
    3. otóż to. ja nawet zrobiłem taki plan - uciekać trzeba, gdy się pali, ale wtedy plecak musi zawierać inne rzeczy. starzy ludzie mogą uciekać, jak sie im podstawi autobus, a wtedy jeszcze inny plecak. ale uciekać "na zawsze"? nie ma dokąd. w domu przeżyje się kilka dni więcej i w miarę godziwie. a nie z głodu i pragnienia w najbliższym lesie. uciekać będzie trzeba, gdy miastem zaczną rządzić zdesperowane bandy niedorostków - brutalnych głodnych i bezwzględnych. wtedy jest prawdziwy kłopot, bo te 30 kg, to za mało. trzeba mieć więcej. czyli wózek i rower, jako minimum transportowe.

      Usuń