Jesień śmieci na potęgę. Wyzłaca trawniki i buduje hałdy noclegowe dla jeży. Drzewa niepostrzeżenie rozbierają się, szykując do snu zimowego, a tylko istota niespełna rozumu kładzie się spać w ubraniu. Pelikan z turkusowym dziobem podziwia muskulaturę łydek pani o skisłej, niedobrej twarzy. Nieco dalej spotykam dziewczynę tak jadowicie uśmiechniętą, a złośliwości w tym uśmiechu jest tyle, że powinna śmiać się na dookólnie i tylko uszy blokują rozrost uśmiechu. Nie wiem, kto na taki uśmiech zasłużył, ale będzie się mieć z pyszna, no, chyba, że już się ma.
Komu jest posłuszna SI? Wynalazcy? Producentowi? Użytkownikowi? Nikomu? Skoro nauczyła się kłamać i nawet 30% odpowiedzi potrafi dać fałszywych, jaki jest sens jej istnienia? Kiedy cokolwiek wprowadza równie duży poziom niepewności, błędów, zniekształceń, czy nieprawidłowości – wyrzucało się toto na szmelc, a nie zatrudniało do obsługi społeczeństwa.
Lubię, jak w tym tekście jesień spotyka ironię, a obserwacja ludzi przeradza się w filozoficzną dociekliwość. To takie pisanie, które drapie i głaszcze jednocześnie. A pytania o SI trafiają celnie w samo serce współczesnego absurdu.
OdpowiedzUsuńpotrafisz znaleźć w tekście więcej smaczków, niż ktokolwiek inny.
Usuń:) nawet nie wiedziałam, że już tyle czasu mnie tu nie było.
Usuńoch - dawno. a wcześniej też tak selektywnie. a może to ja tak gęsto piszę?
Usuńgęsto :P hehe
Usuń