Pani dyrektor, pani minister, pani prezes, brzmią elegancko wyrażając szacunek. Dyrektorka, prezeska, czy ministra, to słowo-kpina, umniejszająca rangę pozycji. Za to dumnie (pysznie) podkreśla ich kobiecość.
Są zawody wykonywane przez mężczyzn i kończące się samogłoską „a”, sugerującą kobiecość zawodu, lecz nikt z tego powodu nie wpada w histerię:
Medycy: okulista, internista, dentysta, pediatra.
Świat sztuki: artysta, statysta, scenarzysta.
Nowe zawody: barista, wizażysta.
Nawet kierowca, czy traktorzysta sugerują płeć żeńską. Jakoś nie słychać męskiego lamentu, że wykonują żeński zawód deprecjonujący męskość, że tylko patrzeć, jak im ptaszki się pokurczą i kpić z nich będą na każdym meczyku, grillu, czy wieczorku półliterackim.
To nawet nie chodzi i końcówkę "a", z czasem określenia prezeska, dyrektorka, kierowniczka zyskały negatywne zabarwienie. Ministra czy ministerka? nawet tu zdania są podzielone...
OdpowiedzUsuń