środa, 3 stycznia 2018

Slalomem w poprzek opadów.

Deszcz nie może się zdecydować, czy ma padać, czy sypać, więc pomieszało mu się dokumentnie i robi wszystko naraz. Starsza pani usiłuje być przezorna i schować się w portalu dziewiętnastowiecznej, śmierdzącej kamienicy (na przeczekanie zimy???), a chłopak wsiada na rower bez błotnika i plecak wkrótce przestanie być czarny, jednak najwyraźniej nie przeszkadza to w jeździe. Ciśnienie upadło już tak nisko, że mogłoby zagrać „Noc na Łysej Górze” Musorgskiego, żeby dopełnić krajobraz nastrojem i dźwiękiem... Chociaż może lepiej nie, bo karetki pogotowia znów rozpełzną się po mieście i będą jęczały z wysiłku żebrząc o pomoc w pokrewnych służbach o wsparcie. Kiedy patrzę, jak korki próbują rozpełznąć się przed wielokrotnymi kogutami straży pożarnej na wąskich jezdniach, to dochodzę do wniosku, że mieszkam w za ciasnym Mieście. A przykłady można mnożyć: publiczne parkingi w tygodniu, niedzielne msze w kościołach, śniadania w galeriach handlowych, deptaki i rynek wieczorową porą, komunikacja miejska w czas wyjazdów i powrotów pracowitych, drogi wylotowe przed i po weekendzie, nawet baseny miejskie i lodowiska tętnią nadmiarowo, byle tylko studenci dopisali – a pisać, jak głosi plotka, ponoć potrafią.

16 komentarzy:

  1. Twój sposób formułowania myśli i spostrzeżeń nasuwa mi pytanie: Czy próbowałeś może pisania wierszy? Mam przeświadczenie,że byłbyś niezłym poetą.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie chcę światu aż takiej krzywdy zrobić. Napisałem w życiu wierszem jedną bajkę i trzy wierszyki jako sprawdziany z ortografii dla dzieciaków. a później zobaczyłem, jak piszą obdarzeni poezją - inna liga. nie podejmę się więcej. ja nawet nie bardzo rozumiem wiersze i trudno mi odnaleźć się w poetyckiej rzeczywistości, bo mi się wciąż coś wydaje... tam, gdzie poeta w pięćdziesięciu słowach zdefiniuje świat, ja potrzebuję tysiąca słów prozą... zdecydowanie nie ta liga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widzę w Twojej prozie niemal samą poezję, stąd moje pytanie.

      Usuń
    2. podobno jest taki nurt, który nazywa się prozą poetycką - czy mogę się do niego przymierzać? pewnie tak, tylko z jakim skutkiem - zobaczymy - coś w tym kierunku robię. poza blogiem.

      Usuń
    3. Jednak dobrze kombinuję z poezją w Twojej prozie. Jest dobrze. Tak trzymać!

      Usuń
    4. kombinuj śmiało - z Czarownicami się nie kłócę z definicji, tym bardziej, że na bagnach bliskich Twojej chałupce zdarzam się latem jako balast kajaka. Zobaczymy, kto z nas szybciej znajdzie odpowiedź na niezadane pytanie. Powodzenia - własne szanse oceniam na mizerne - obciążenie płciowe trochę degraduje szansę na pozazmysłowy odbiór wszechświata.

      Usuń
  3. Śmieszą mnie te próby "przeczekania zimy", często ludzie praktykują takie metody w marketach.
    Dzięki temu, że plecak będzie na plecach rowerzysty, sam rowerzysta nie zmieni koloru. To przydatne ;)
    Zawsze dobrze się czułam przy niskim ciśnieniu, mam to po tacie, że lubię deszcz i wtedy nawet kreatywna jestem. W pracy to zawsze wykorzystywano, bo załoga była niczym śnięte ryby, więc kto dostałam najtrudniejsze zlecenia? ;P
    W niektórych krajach ze ściskiem na parkingach poradzono sobie, buduję piętrowe parkingi w centrach miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiele wątków, ale czego się spodziewać po "aktywnym organizmie"?
      Pewnie, że kolarz sobie poradzi - ciało ludzkie jest cudem nie-do-podrobienia - woda rowkiem spłynie - chociaż rowek został zaprojektowany zanim pierwsze koło człowiek wymyślił. Czekanie na lepsze czasy, to niemalże standard, a na ciśnienie - aspiryna, albo(z lekkim niepokojem wyrażam się) seks jest znakomitym antidotum. Bożnice samochodowe w moim Mieście są już faktem - ale czy pięknym? - nie dla mnie.

      Usuń
    2. Rowek - rynna HAHAHA!!! :D
      Ale seks na niskie czy na wysokie ciśnienie? XD
      Bożnice samochodowe piękne nie są, lecz pożyteczne, żeby tych samochodów ludzie nie rozstawiali po chodnikach i trawnikach. A niestety jest ich coraz więcej.

      Usuń
    3. ponoć seks jest lekarstwem uniwersalnym - trudno przedawkować, a ewentualna szkodliwość, to jakaś plotka niepotwierdzona - to chyba jest tak jak z porządkami w domu - najpierw trzeba zrobić maksymalny bałagan, a kiedy się pochowa i powyrzuca, to zostanie porządek. z ciśnieniem chyba jest podobnie - skacze pod niebiosa do apogeum, które czasami słychać nawet przez ściany, a potem wraca na właściwe tory.
      Mam taką, która nawet współczesne wieże ma i tylko brak symboli religijnych od świątyni ją odróżnia.

      Usuń
  4. U nas śnieg wali na potęgę...ale do chodnika mało co doleci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam te klimaty zbyt ciasnego miasta, jeszcze z czyimś wybrakowanym gustem udekorowane nadmierną iloscią słupków, które mają ograniczać parkowanie. A deszcz pada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. parkowanie najlepiej ograniczają samochody - stoi ich tyle, że na kolejne miejsca już nie ma.

      Usuń
  6. Mnie się długo wydawało, że te miasta są piękne z każdym tym defektem pełnych parkingów, tłumów i pędu... Może to się zmienia z czasem, może z wiekiem, a może to efekt zmęczenia? Myślę, że wszystko ma tak samo dobre jak i złe strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po cichutku powiem, że nie zamierzam się stąd ruszać, bo jestem zarażony tym Miastem.

      Usuń