Może jestem jednostką
aspołeczną. Może samotnikiem bardziej, niż chcę się do tego przyznać. Jednak
stało się coś, co usiłuje za uszy wyciągnąć mnie z podziemi i pośród ludzi
ustawić. Może i dobrze, a może wręcz przeciwnie – nie wiem wcale. I chociaż
czuję wielką niechęć, to jednak zdecydowałem się napisać kilka słów, aby nie
wyjść na kosmicznego gbura. A ponieważ zjawisko nasiliło się i zwielokrotniło,
postanowiłem równie publicznie się określić, chociaż raz już to zrobiłem zanim
Onet doszedł do wniosku, że nie jestem pożądanym gościem na jego stronach.
Zabawa w nominacje według
mnie jest dość nieszczęśliwą formą promocji blogów niosących jakiekolwiek
wartości. Z wielu powodów wymienię dwa. Wyróżniając jedne, a pomijając inne
można spowodować u czytających niedosyt, że akurat ich twórczość została
pominięta, a chyba nie to było intencją pomysłodawcy.
I kolejna sprawa – postęp geometryczny zjawiska powoduje, że zabawa osiąga w krótkim czasie rozmiar wszechświata, co deprecjonuje wartość zupełnie. 20 nominowanych wskaże 400 kolejnych, którzy swoimi wyborami zaszczycą już 8.000 dla których kwestią chwili się stanie wskazanie 160.000, aby cykl następny zacząć mogło 3.200.000. Czyli więcej niż wynosi liczność zbioru. Aż nie chcę myśleć, że cykliczność mogłaby wykonać kolejny krok. Gdyby jednak karność i obowiązkowość uczestników była doskonałą, to w tydzień czasu każdy użytkownik miałby kilkanaście wyróżnień na koncie i machina stałaby się perpetuum mobile.
I kolejna sprawa – postęp geometryczny zjawiska powoduje, że zabawa osiąga w krótkim czasie rozmiar wszechświata, co deprecjonuje wartość zupełnie. 20 nominowanych wskaże 400 kolejnych, którzy swoimi wyborami zaszczycą już 8.000 dla których kwestią chwili się stanie wskazanie 160.000, aby cykl następny zacząć mogło 3.200.000. Czyli więcej niż wynosi liczność zbioru. Aż nie chcę myśleć, że cykliczność mogłaby wykonać kolejny krok. Gdyby jednak karność i obowiązkowość uczestników była doskonałą, to w tydzień czasu każdy użytkownik miałby kilkanaście wyróżnień na koncie i machina stałaby się perpetuum mobile.
Oczywiście – pięknie dziękuję
za wyróżnienie zarówno FRAU B, jak i GREENELCE, jednak zamierzam tej gałęzi nie
rozwijać dalej, żeby dać szansę zabawie na trwanie i rozwój. Żebym jednak nie wyszedł
na niewdzięcznika otworzę się choć na tyle, żeby wskazać adresy, które działają
na moją wyobraźnię i wnoszą coś absolutnie wyjątkowego. Nie oznacza to wcale, że
nie czytam innych – czytam, bo bardzo lubię, jednak nie w tym rzecz aby wskazać
wszystkich. Ja traktuję rzecz jak drogowskaz – jeśli u mnie się Tobie podoba,
to zerknij tam – może jesteśmy podobni odrobinkę i podążając za moim klimatem
odnajdziesz dla siebie jakiś świat niepoznany? Pamięć nosi wartości blogów już
nieistniejących, jednak nie czas na Zaduszki. Do dzieła.
- dwa światy, w których karmię zmysły i
zarażam się czuciem. Rzeczy nieoczywiste, spoza świata materialnego i przesiąknięte sztuką pod wezwaniem każdej (nawet jeszcze nie odkrytej) muzy.
- kolejne światy, gdzie autoironia
i humor sprawiają mi wiele radości, a jakość opowieści sprawia, że tematyka
stoi w kolejce i czeka na zauważenie.
- za wymagające hobby
podpierające teksty obrazkami własnej produkcji wyprodukowanymi w warunkach
urągających cywilizacyjnym przyzwyczajeniom.
- za nietuzinkowy styl życia,
uporczywie kontynuowany z humorem pomimo wszystko.
- za detale codzienności ujęte
w skondensowanej formie, chyba niedostępnej dla mnie.
Wszak wszyscy jesteśmy ludźmi i czy tego chcesz czy nie, jesteś wśród nas. Niektórzy wolą stać w świetle, niektórzy w cieniu, po prostu się różnimy.
OdpowiedzUsuńA Onet to nikogo nie chciał.
Dla mnie oczywistym jest, że jeżeli odwiedzasz jakiś blog, to on Ci się podoba. Po co miałbyś sobie nieprzyjemności robić? Obowiązku też nie ma. Blogosfera ma być człowiekowi przyjazna.
dlatego zdecydowałem się napisać pomimo niechęci. bo ta platforma nie pozwala na szukanie nowych blogów - bez korzystania z cudzych linków trudno jest znaleźć coś nowego dla siebie. ja korzystam z cudzych linek, żeby znaleźć coś do czytania i dlatego uznałem, że wypada podzielić się kilkoma własnymi.
UsuńNiepotrzebnie się obawiasz, tak jak powiedziała Ania, czytamy różne blogi, zawsze poszukujemy nowych, a nie sposób wymieniać wszystkich. ja lubię zaglądać na polecane, bo zawsze coś fajnego znajdę, ale chyba podlinkowałeś dwa razy to samo : Kanionek, Kalina, bo zajrzałam, a to ten sam blog...
OdpowiedzUsuńdzięki piękne - już poprawione. coś się nie udało najwyraźniej, ale już działa.
UsuńTam od razu urągających! Siedzenie na dupie w bagnie (jak np. wczoraj), może mało przypomina raczenie się kawą na Nowym Świecie, ale bywa równie relaksujące i korzystne dla zdrowia z uwagi na borowiny:) PS. Reumatyzm, to bujda na resorach!
OdpowiedzUsuńno nie - klimatyzowane bagno znalazł jak nic...
Usuńnawet nie zapytam, co w takim bagnie potrafi nogawka wpłynąć tam, gdzie człowiek ma tendencje do przeciwnego kierunku ruchu... i kiedy myślę sobie, że wracasz po dniówce w borowinach niosąc zdjęcie pajęczyny i zapyziałej, sennej kaczki, to mój podziw zaczyna krystalizować jak ametyst w geodzie.