Bez fanfar i orkiestry dętej,
bez rzeszy anonimowo zamówionych paparazzi i obwieszczeń na słupach, bez
zapowiedzi kościelnych, a nawet takich w telewizyjnych wiadomościach –
poszedłem na spacer – można powiedzieć incognito. Zaszyłem się pod maską
obojętności i tylko oczami strzelałem dyskretnie na boki, żeby nie spłoszyć
widzeń. Jakiś młody labrador hamując na żwirowej alejce poślizgnął się
przezabawnie, jakaś pani w czerwonej sukience pozując na ławeczce do własnego
telefonu zawzięcie rozchylała dekolt, aby swoją odwagą lub urodą olśnić gości
wirtualnie nią zachwyconych. Inna leżąc na plecach pośród traw unosiła wysoko
nogi i nie po to, żeby sprawdzić trwałość powłoki lakierniczej na stopach, tylko
ćwiczyła chyba nieznane mi zupełnie pozycje medytacyjne. Jej koleżanka leżąca
tuż obok na brzuchu szemrała jej po cichu świeże wieści z sąsiedniego świata,
ale stópkami również machała niczym beztroski motylek. Na deptakach mijają się
sukienki tak zwiewne, że nie potrafią ukryć bielizny, a może i wcale nie chcą,
bo ta, odchudzona na sezon wakacyjny, zerka figlarnie spod bezpruderyjnych
materiałów. Faceci (nie wiadomo skąd) pobrali dodatkowe przydziały mięśni i
musiała być chyba niezła promocja, bo co poniektórym odbiło i noszą tej masy
mięśniowej ponad zdroworozsądkowe granice. Chciałem dokończyć, że urody, ale to
słowo wolę zachować dla płci na nie zasługującej. Lody liżą się w tak wielu
językach, że pewnie muszą być nieźle zakręcone, a świeżo upieczone pączki nie
potrafią wystygnąć na wystawach. Piwo się poci w szklankach i kuflach, a
niektóre, to nawet się pieni i nie wiem, czy z wściekłości, że cena zaporowa,
czy z żalu, że nakład zbyt niski. Rękodzieło i cepelia zarabia talentem, albo
bezruchem, tłum spienięża oczekiwania niespiesznie i z zachwytem. To dobry
objaw. Jestem zdecydowanym zwolennikiem takiej wymiany. Kolarze usiłują
poruszyć atmosferę, jednak ta leniwa jak obecny wyż ani myśli drgnąć i rozwiać
miraże. Panie trzymają się za ręce, żeby się nie zgubić pośród tego harmidru,
choć może mają znacznie lepszy powód? Słomkowe kapelusze kończą przyspieszone
kursy „jak zostać wachlarzem w pięć sekund”, chodniki obciążone nierównomiernie
tracą zamiłowanie do poziomu. I wciąż te zacienione cieszą się zdecydowanie
większym zainteresowaniem. Zabytków asymetria dotyka również. Kręciłem się po tym Mieście niespiesznie, a jedynym, który domyślił się mojej-w-nim-obecności był Pan Poliszynel. Ooo... Ten, to mnie wykrył bez najmniejszego wahania!
Spodobał mi się kurs dla kapeluszy... na ulicach istotnie parada sukienek oraz innych skąpych strojów, ale zdecydowanie milsze dla oka są zwiewne sukienki, a u panów promenadowa elegancja:-)
OdpowiedzUsuńoch... dla Oka na pewno milsze...
UsuńDzisiaj sprawdziłam, tłok i wszystkie opisane przez Ciebie detale obecne. Aparatu nie wzięłam, wrót nie szukałam, starałam się dotrzeć do domu bez uszczerbku.
OdpowiedzUsuńczyli udało się bez szwanku. zupełnie nie rozumiem, dlaczego bez aparatu wyszłaś.
UsuńNiedawno wybrałam się na spacer po wielkim mieście i mam teraz porównanie. Mogę powiedzieć, że kraje nie różnią się od siebie wcale. Mogłabym słowo w słowo opisać co widziałam jak Ty. Do mojego widzenia dodałabym tylko jezioro i rybitwy. Jedyna różnica, a skwar i gwar ten sam.
OdpowiedzUsuńtutaj gołębie i Rzeka. na szczęście.
Usuńnie sądziłem, że aż tak uniwersalna notka powstała.
Mnie się trafiły prawdziwe wachlarze, aż dwa przypadki...
OdpowiedzUsuńnie z gazety? bo takie są dość popularne.
Usuńnie nie... choć nie były to ani pióra, ani koronki.
Usuńprowizorki spotkać łatwo, a prawdziwe wachlarze raczej niezbyt często.
UsuńTylko kamień do szyi i do rzeki! O ile jeszcze jest jakaś rzeka.
OdpowiedzUsuńnie dramatyzuj. Afryka wciąż żyje, a cieszy się większymi względami ze strony słońca.
UsuńTak? To jedź tam i zobacz, jak żyje:))
Usuńod urodzenia w gorącym klimacie, więc przywykli - a dla nas nawet tutejsze ciepło wydaje się zbyt dotkliwe.
Usuńczarnoskórzy w Mieście jakoś radzą sobie i nie kwękają.