niedziela, 5 sierpnia 2018

Zwiad miejski.


Bez fanfar i orkiestry dętej, bez rzeszy anonimowo zamówionych paparazzi i obwieszczeń na słupach, bez zapowiedzi kościelnych, a nawet takich w telewizyjnych wiadomościach – poszedłem na spacer – można powiedzieć incognito. Zaszyłem się pod maską obojętności i tylko oczami strzelałem dyskretnie na boki, żeby nie spłoszyć widzeń. Jakiś młody labrador hamując na żwirowej alejce poślizgnął się przezabawnie, jakaś pani w czerwonej sukience pozując na ławeczce do własnego telefonu zawzięcie rozchylała dekolt, aby swoją odwagą lub urodą olśnić gości wirtualnie nią zachwyconych. Inna leżąc na plecach pośród traw unosiła wysoko nogi i nie po to, żeby sprawdzić trwałość powłoki lakierniczej na stopach, tylko ćwiczyła chyba nieznane mi zupełnie pozycje medytacyjne. Jej koleżanka leżąca tuż obok na brzuchu szemrała jej po cichu świeże wieści z sąsiedniego świata, ale stópkami również machała niczym beztroski motylek. Na deptakach mijają się sukienki tak zwiewne, że nie potrafią ukryć bielizny, a może i wcale nie chcą, bo ta, odchudzona na sezon wakacyjny, zerka figlarnie spod bezpruderyjnych materiałów. Faceci (nie wiadomo skąd) pobrali dodatkowe przydziały mięśni i musiała być chyba niezła promocja, bo co poniektórym odbiło i noszą tej masy mięśniowej ponad zdroworozsądkowe granice. Chciałem dokończyć, że urody, ale to słowo wolę zachować dla płci na nie zasługującej. Lody liżą się w tak wielu językach, że pewnie muszą być nieźle zakręcone, a świeżo upieczone pączki nie potrafią wystygnąć na wystawach. Piwo się poci w szklankach i kuflach, a niektóre, to nawet się pieni i nie wiem, czy z wściekłości, że cena zaporowa, czy z żalu, że nakład zbyt niski. Rękodzieło i cepelia zarabia talentem, albo bezruchem, tłum spienięża oczekiwania niespiesznie i z zachwytem. To dobry objaw. Jestem zdecydowanym zwolennikiem takiej wymiany. Kolarze usiłują poruszyć atmosferę, jednak ta leniwa jak obecny wyż ani myśli drgnąć i rozwiać miraże. Panie trzymają się za ręce, żeby się nie zgubić pośród tego harmidru, choć może mają znacznie lepszy powód? Słomkowe kapelusze kończą przyspieszone kursy „jak zostać wachlarzem w pięć sekund”, chodniki obciążone nierównomiernie tracą zamiłowanie do poziomu. I wciąż te zacienione cieszą się zdecydowanie większym zainteresowaniem. Zabytków asymetria dotyka również. Kręciłem się po tym Mieście niespiesznie, a jedynym, który domyślił się mojej-w-nim-obecności był Pan Poliszynel. Ooo... Ten, to mnie wykrył bez najmniejszego wahania!

14 komentarzy:

  1. Spodobał mi się kurs dla kapeluszy... na ulicach istotnie parada sukienek oraz innych skąpych strojów, ale zdecydowanie milsze dla oka są zwiewne sukienki, a u panów promenadowa elegancja:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj sprawdziłam, tłok i wszystkie opisane przez Ciebie detale obecne. Aparatu nie wzięłam, wrót nie szukałam, starałam się dotrzeć do domu bez uszczerbku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli udało się bez szwanku. zupełnie nie rozumiem, dlaczego bez aparatu wyszłaś.

      Usuń
  3. Niedawno wybrałam się na spacer po wielkim mieście i mam teraz porównanie. Mogę powiedzieć, że kraje nie różnią się od siebie wcale. Mogłabym słowo w słowo opisać co widziałam jak Ty. Do mojego widzenia dodałabym tylko jezioro i rybitwy. Jedyna różnica, a skwar i gwar ten sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tutaj gołębie i Rzeka. na szczęście.
      nie sądziłem, że aż tak uniwersalna notka powstała.

      Usuń
  4. Mnie się trafiły prawdziwe wachlarze, aż dwa przypadki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie z gazety? bo takie są dość popularne.

      Usuń
    2. nie nie... choć nie były to ani pióra, ani koronki.

      Usuń
    3. prowizorki spotkać łatwo, a prawdziwe wachlarze raczej niezbyt często.

      Usuń
  5. Tylko kamień do szyi i do rzeki! O ile jeszcze jest jakaś rzeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie dramatyzuj. Afryka wciąż żyje, a cieszy się większymi względami ze strony słońca.

      Usuń
    2. Tak? To jedź tam i zobacz, jak żyje:))

      Usuń
    3. od urodzenia w gorącym klimacie, więc przywykli - a dla nas nawet tutejsze ciepło wydaje się zbyt dotkliwe.
      czarnoskórzy w Mieście jakoś radzą sobie i nie kwękają.

      Usuń