Dwie chude, beżowo-czarne istoty wyglądające jak własne klony przecinały ciemność równoległym kursem. Mrok dziś gęstszy, niemal namacalny, sprawiający, że słowa grzęzną zanim nabiorą znaczenia, więc bezpieczniej jest milczeć, żeby nie zakłamać niechcący czasu. Napór tekstylnej czerni przygnębia, a czarne ptaki wędrujące po niebie dopełniają obrazu od góry. Czuję się trochę jak szklanka pełna fusów po pospiesznie wypitej kawie.
Strój do dźwigania mebli? Panna wbiła nieskromności w wąską spódnicę, a towarzysząca jej parka miała na sobie białe spodnie. Można? Skromnie, za przystankową wiatą dobrze zbudowany chłopak wyjadał pracowicie twarz kompaktowej dziewczynie o różowych włosach, nie zamierzając się dzielić z nikim.
Wyjadał twarz? a do Halloween daleko jeszcze!
OdpowiedzUsuńjotka
całował tak zawzięcie, jakby chciał ją pożreć.
UsuńPewnie nie zdążył zjeść śniadania i był głodny.
UsuńW pracy i w rodzinie jestem komplementowana za te wszystkie mocne kolory, które na siebie wdziewam. Wdziewam z upodobaniem. Nie dość, że choruję na deprechę, to jeszcze miałabym się dobić czernią, brązem albo cmentarnym fioletem? Nie ze mną te numery, Brunner!
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze. ja też na ogół stanowię plamę na czerni - mam kurtkę w czerwieni, drugą w błękicie. a jak zakładam czarną, to staram się, by mieć coś kolorowego na wierzchu - czapkę, spodnie, czy koszulę przy rozpiętej kurtce
Usuń