Puzzle.
Z
krzywych zwierciadeł usiłuję złożyć rzeczywisty obraz. Uda się, bo musi,
przecież to tylko kwestia skończonej liczby prostych przekształceń. Podstawiam
dłoń, aby zweryfikować efekty składania i widząc mutacje koryguję układ luster.
Logika.
Szukanie
raju jest toksycznym działaniem, sugerującym, że nieświadomie zagubiłem się w alternatywnej
przestrzeni. Przecież miłosierny bóg nie karałby mnie za niepopełnione przewiny.
Czyli, nigdzie nie wyszedłem, lecz żyję w nim jak ślepiec i nerwowe szukanie rajskich
bram jest przejawem szaleństwa.
Symbioza.
Wszelkie
stworzenie winno być użyteczne i służyć większej sprawie, choćby trudno ją było
zrozumieć. Długo myślałem, jak zagospodarować naturalną skłonność wampirów do spożywania
krwi, by nie szkodziły innym istotom. Może karmić je krwią menstruacyjną,
której wszak mamy pod dostatkiem?
Czarnowidz.
W
moim „matrixie” skutecznie uczy się dzieci, że wszystko jest kwestią ceny. A
jeśli nie stać kogoś na jej zapłacenie, wyraźnie jest zbyt biednym, by żyć.
Pierwsi wymarli poeci, romantycy stali się narkomanami, wreszcie nadszedł czas,
by samobójcza depresja sięgnęła całej klasy średniej.
Wehikuł
czasu.
Ludzie
mnożą się bez końca, w tłumie dopatrując się źródła siły. Arogancka, wulgarna tłuszcza,
depcząca wzniosłe idee i zmieniająca nadzieje w mierzwę kompletnie
nietrafionych działań. Wystarczy bezwzględnie równać w dół, aby zegar historii cofnął
się do czasów pierwotnych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz