Nadgryziony solidnie księżyc pochylał
się z troską nad karoseriami samochodów czekających cierpliwie na zewnętrznych parkingach
i przeliczał srebrny kurz na żywą gotówkę. Podpierające budynki forsycje łypały
świeżym złotem odrobinę niepewne i patrzyły na mniej wyrywne rośliny ze
zdumieniem. Kosy bawiły się w berka i zachęcały się wzajemnie do większego
wysiłku. Podstarzały pudel nie uniósł wczorajszej kolacji i ozdobił kleksem
trawnik na wprost przedszkolnej bramy. Słońce wałęsało się po opłotkach i
najwyraźniej szukało zapodzianego szczęścia, bo niechętnie wracało na utarte
ścieżki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz