poniedziałek, 6 marca 2023

Modniś.

 

Czułem niepohamowaną potrzebę stworzenia nietuzinkowej urody. Natchnienie, to jednak za mało, kiedy warsztat ubożuchny, a talent czmychnął, nie racząc kolaborować. Poszedłem w techno. Nos ozdobiłem kawałkiem metalu, drugim raziłem brew, pod tekstylia wsypałem puszkę gwoździ, żeby się samodzielnie zagospodarowały.

Z farbami poszło gorzej – Warhol by się obśmiał, kiedy olejnicą chlasnąłem na odlew przez grzywkę, a ramiona ozdobiłem monochromatyczną grafiką – stylówka rodem z serwetki omotanej zawijasem podczas zaangażowanej rozmowy telefonicznej. Na grzbiet nie sięgałem – fizyka ciała ograniczała mnie.

Wdzianko unisex maskujące płeć i pozostawiające niepewność rozpoznania zwiadem dopełniło obrazu. Przed wyjściem, jeszcze w tyłek tampon wepchnąłem, żeby fizys powlec szlachetnym cierpieniem.

6 komentarzy:

  1. To teraz wiem, skąd u niektórych wieczny Mars na twarzach:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żeby tylko nie wykupili zapasu tamponów w aptekach.

      Usuń
  2. Muszę pogrzebać i zobaczyć skąd się u mnie ta mina bierze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zapytam, gdzie zamierzasz grzebać...

      Usuń
    2. Może nie ważne gdzie a co wyciągnę? ...aż boję się myśleć...

      Usuń
    3. eskalacja. zaczyna się robić duszno i niebezpiecznie.

      Usuń