czwartek, 7 grudnia 2023

Bez kobiet, świat byłby okropnie nudny.

 

    Drobna pani… znaczy… na pierwszy rzut oka pani, w brudno-różowych legginsach biegła nie zwracając uwagi na otoczenie. Wzrok absolutnie nie spłatał mi figla. W przestrzeni międzybiodrowej z panią-nie-panią biegło coś wyglądającego na soczystą męskość w rozkwicie. Podpaska się pani podwinęła tak figlarnie? To w ogóle możliwe? A może było tam coś kosmicznie ekstrawaganckiego? Zapasowa czapka, kompaktowy termofor, czy survivalowy pakiet przetrwania? Szczenię leniwca? Biegła szybko i zabrakło czasu na rozwiązanie zagadki, bo tylko ślad w pamięci został.


    W autobusie uwiodła mój wzrok niska kobieta o cerze z bardzo dalekich stron. Wiozła (na sobie) biodra skrojone od krzywika trzymanego pijaną dłonią. Gdyby zechciała usiąść wymagałaby dwóch miejsc. Z uznaniem pomyślałem, że trzeba umieć nosić takie kształty i manewrować nimi bezkolizyjnie. Musiała ukończyć kursy mistrzowskie, bo wysiadając nie zawłaszczyła niczego po drodze.


    Kolejna pani, także cieleśnie uposażona dostatnio, na łydkach nosiła przepis na sos słodko-kwaśny wykaligrafowany alfabetem staromandaryńskim, albo coś podobnego. Zapewne coś podobnego, jednak szczegóły mógłby roztrząsać rasowy chińczyk z aspiracjami.


    Potem było już z górki. Pani (niewątpliwie) piękna, w chuście kryjącej ową urodę, gdyż jej Bóg surowo zabraniał chwalić się upierzeniem przed obcymi przysiadła się i przeglądała na monitorze bukiety z nieistniejących kwiatów, ozdobione subtelnym wątkiem muzycznym. I trzy rozszczebiotane młódki w czerni, współdzielące rozum, żeby niósł jakąś wartość prócz ozdobnej.

2 komentarze: