środa, 24 września 2025

Bliskie spotkanie entego stopnia.

 

    Po mojej podłodze chodzi niewidzialny użytkownik. Podłoga lekko poskrzypuje, czyli namacalną masę wyczuwa. Kiedy ja idę, skrzypi intensywniej – wiadomo przeschnięte przez lata drewno. Czyli gość lekki. Może gościówa? Udaję, że nie widzę i udawanie wychodzi mi doskonale, bo udawanie jest tylko udawaniem. Choćbym się zawściekł, to i tak nie zobaczę. Może ma na sobie Nakeddres? Tak toto wdzianko nazywają w mediach. Że niby niewidzialne. I chyba faktycznie, bo przecież media nie kłamią. Rzetelnie przekazują informacje i patrzą na ręce krętaczom. To coś w moim przedpokoju krętaczem raczej nie jest, bo i rąk nie widać. Ale dres (ten naked) jest doskonałej jakości. Nawet cienia nie rzuca. Gołe coś ubrane w niewidzialność? Trudne sprawy. Przydałby się jakiś Colombo, Kojak, czy Holmes. Bez nich będzie ciężko. Może Pytia coś poradzi, ale nie wiem, czy żyje, a jechać daremnie pół świata, to rozpusta na którą zgodzić się nie chcę. Ja sam. Odkrycie cieszy najbardziej, kiedy bez wsparcia i osobiście.


    Chodzi Gołe po przedpokoju i nie widać go wcale? Ubrane w Naked, znaczy gołe Gołe, żeby idea nie prysła jak mydlana bańka. Siedzę i nasłuchuję. Wiesz, że wzrok odpowiada za osiemdziesiąt procent odbieranych bodźców, a reszta zmysłów musi się podzielić dwudziestoma? Słuch chyba sterroryzował resztę i zgarnął spory kawałek tortu. Łazi Gołe i za nic ma, że słyszę. Można wysłyszeć gołą dupę Gołego? Bo gołe stopy, to na pewno. Są lekko wilgotne, ciut zmarznięte i klapią po posadzce. Aż dziw, że Gołe nie klnie. Ja bym klął na zimnym. Może omija kuchenne kafle i łazi tylko po panelach? Zamknąłbym okno z litości, ale boję się, że wtedy będzie chodzić ciszej i nie zorientuję się, że jesteśmy na kolizyjnym kursie. Nadepnę takiego i od razu incydent homofobialny. Globalny. Niesprowokowany, jak atak orek na turystów taplających się w południowych kurortach.


    Gołe chyba się wystraszyło, bo umilkło. Będzie kiepsko, bo mi się chce do łazienki, a przedpokój po drodze. Jak toto stoi w przejściu, wdepnę, jak w krowi placek, bo słuch zaniechał poszukiwań milczącego Gołego. Na węch mam go wziąć? A jeśli śmierdzi? Zamiast się skroplić, to się porzygam. Może zrezygnować? Ile wytrzymam? Dwie kawy mam w sobie, coś zimnego i dawno już nie odwiedzałem porcelanki wypatrującej przechwytu. Trudno, idę. Gołe ma pecha. Jeśli się nie objawi, to jego sprawa. Było się ubierać mniej elegancko!


    Pierwsze kroki stawiam niepewnie, ale zwężenie futrynowe determinuje kierunek. Nie da się wybierać, gdy zajmuję większość światła drzwi. Jak chude musi być Gołe, żebym przeszedł bezkolizyjnie? I do której flanki mam się przytulać? Zacisnąłem zęby. Zderzenie zawsze boli obie strony i nieważne, kto powie „przepraszam”, bo każdego boli. Liczę, że Gołe nie zatrzymało się w drzwiach, bo to idiotyczne. Są lepsze miejsca do stania. Najlepiej wiedzą to nauczycielki rozstawiające dzieciaki po kątach. Tam łatwiej przetrwać bez narażania się na kolizję. Dbają o szczawików wytrawnie wykształcone magisterki.


    Nabieram zuchwałości. Gołe powinno wiedzieć, że jest w gościach i nie blokować gospodarzowi szlaków podróżnych. Korytarz jest rzeczą świętą, poza korytarzem obiekty zdarzają się rzadziej i każde wykroczenie należy zgłaszać do kontroli lotów, czy pływów. Łazienka na horyzoncie zerka na mnie badawczo. Gołe ukrywa się doskonale. Przechodzę pomimo. Może go tam nie ma? Ale co skrzypiałoby po panelach? Może tunelowałem? Zjawisko znane fizyce, szczególnie tej zaawansowanej i w skali baaaardzo mikro. Nano. Przeszedłem Gołemu przez wątpia, jeśli je ma. Nie ma co – strój sobie wybrał idealnie. Niepokoi mnie myśl, że skoro ja przelazłem przez niego, to on przeze mnie także. Zajrzał mi w sumienie, w treść żołądka? Niedobrze. Jeszcze mnie wyda, że zeżarłem ostatni kawałek ciasta, co z niedzieli został i wodził na pokuszenie. Na ciasto też przydałby się taki nagi klosz, żeby je ukryć przed łapczywością innych. Byłby cały dla mnie. Zagadać Gołego? Może mi udrze kawałek szaty i będę miął na przyszłość?


    - Hej Ty! Gołe! Podzielisz się szmatą? Nie martw się, gołym tyłkiem świecić nie musisz, może być rękaw! Jeden wystarczy. Hę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz