wtorek, 30 września 2025

Parafraza parafialnej parafiny.

 

    Cięty na jeża młodzieniaszek referował koledze, że zmierza do Klary i nie chodziło mu absolutnie o klarowną czystość. Kiedy trzy gwiazdy w kompatybilnym do jeżowatego wieku nadeszły ćwierkając, Jeżyk zbeształ je słowami „a ciszej nie można?”. Akcja toczyła się w tempie godnym thrillera, gdyż cała piątka pobiegła gdzieś (może do Klary?) i zniknęła między wieżowcami.



    Gość na inwalidzkim wózku ładował się z zastanawiającą wprawą do kiosku monopolowego, na przystanku okazałe blond-biustwa chwaliły się jakością wzoru rajstop wspinających się z mozołem po odkarmionych udach zmierzając w stronę niewymownych, a może była to kryptoreklama onych ud? Popołudnie dyszało zeszłym (spadłym?) deszczem, psy pracowicie rozplątywały aromaty spływające cienkimi strużkami w kanalizację burzową, dziewczęta mnożyły obietnice na „dzień chłopaka”, a ja zastanawiałem się, czy jest dzień mężczyzny, bo dzień dziecka i dzień kobiet to wiem, ale o mężczyznach ani słowa. Chłopak? Że niby tak blisko, ale niezupełnie? Trochę lekceważąco.



    Aby ochłonąć wspominam parkę pustułek w locie stojącym, którego nie utrzymała namolna sroka usiłująca „poderwać” samiczkę. Śnieguliczki gotowe na zimowe dokarmianie ptasząt, pełne są białych jagód. Niebo przetacza wilgoć we wszystkich kierunkach, by spłukać krwawniki melancholijnie kiwające się wśród niskich traw. Karłowata pigwa ugina się pod ciężarem niechcianych owoców i tylko złamana gałąź świadczy o zainteresowaniu, choć mało eleganckim. Na przystankach dziewczątka zaplątują nogi w niemożliwe figury dla zachowania równowagi i poprawy czytelności monitorowej. Chodnikami mkną elektryczne „rowery”, by dowieźć ludziom ciepłą paszę.



    Kusi mnie, by naśladując niedościgłe Ucho wspomnieć o dogorywającym wrześniu, który obiecywał i nie spełnił, a może i spełnił, lecz niezbyt okazale, o kostkach świecących nad spłowiałym błękitem dżinsów ukrywających uwodzicielską nutę tak figlarnych pośladków, że ciężko było za nimi nadążyć wzrokiem.



    Po nierdzewnych prętach ogrodzeń wspinają się winorośle, dzieląc tramwajowe relacje doskonalej, niż dziewczęta dzielą chłopców na rokujących, bądź nie. Rozważam ewentualne erotyczne walory słowa „majtki” dzieląc target na kategorie wiekowe i płciowe, dochodząc do wniosku, że łatwiej byłoby, gdyby słowo to ozdobić wstępem w postaci bzu – bez majtek zdecydowanie posiada większy potencjał erotyczny i nie wymaga tyle zachodu intelektualnego, czy instynktownego, jak forma niezależna od ciała.



    Zatrzymuję się w wizjach na widok dziewczyny odzianej w obcisłość kawy z dużym mlekiem. Najwyraźniej nie zamierzała „słodzić” sprawy bielizną, zostawiając cień pikanterii dla kawoszy. Tuż obok bardzo wybujała pani tłumaczyła drobnej Azjatce Miasto, wskazując atrakcje nie tyle palcem, co całym, apetycznym ciałem, powodując krótkotrwałe zawirowania w ruchu pieszych. Na ogrodzeniu budowlanym dostrzegam napis CNOTA, gdzie litera O jest przecięta pionową kreską i zachwycam się tym dziełem słowno graficznym, choć może to tylko moja wybujała wyobraźnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz