Rzadko się chwalę, ale teraz poczułem taką potrzebę.
Pani Ewa Popielarz (o czym pokątnie dowiedziałem się na jednym z literackich portali) organizuje kursy korekty tekstów. Uczestnicy na zakończenie dostają szansę praktycznego sprawdzenia nabytych umiejętności, ćwicząc na żywym organizmie. Wystarczyło zgłosić chęć, by za friko otrzymać szansę na wygładzenie własnych tekstów o długości do 40.000 znaków klawiaturowych, czyli bardzo dużo. Ja bez lęku wkroczyłem na tę ścieżkę i korzystam z nawiązką. Wrodzona pazerność podczas wypełniania ankiety zgłoszeniowej kazała zaznaczyć opcję 2 osoby (bo opowiadań pełnych zakrętów i krawężników mam mnóstwo) i stało się. Pani Ewa Wardawy i pani Anna Niewiadomska podjęły się oczyścić ze szlamu moje teksty. Obie natarły tak zdecydowanie, że lada chwila będzie „po ptokach”, a czyste i niewinne dzieła pojawią się w nowej jakości na blogu. Spośród tekstów do pani Ewy pofrunęły:
Diabelskie igraszki -
https://w-lustrze.blogspot.com/2020/06/diabelskie-igraszki.html
Wymarzone wakacje -
https://w-lustrze.blogspot.com/2018/05/wymarzone-wakacje.html
Natomiast w ręce pani Ani trafiły:
Zapomniana mitologia -
https://w-lustrze.blogspot.com/2018/11/zapomniana-mitologia.html
Żyłka myśliwska -
https://w-lustrze.blogspot.com/2018/10/zyka-mysliwska.html
Jak się później okazało, wybrane treści nie wyczerpały dostępnych limitów i obie Panie coś jeszcze sobie dobiorą, korzystając z bogactwa niewyczesanych słów w lusterku. Dzięki wsparciu mądrych kobiet moje blogowe życie rozkwitnie znienacka i tryskać będzie formą, na jaką dotychczas nie miało szans. Z góry dziękuję Dziewczyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz