wtorek, 14 sierpnia 2018

Bezgłośnie.


Smutni ludzie smutnego Boga idą ulicami. W czerniach, względnie w brązach lub szarościach. Zakonnice płci wszelakich i księża. Niewiele zmienia biskupia purpura – tylko podkreśla smutek codzienności i nieustającą pokutę za życia. Jakaś młoda pani z serduszkiem sinym na wierzchu stopy, lecz to nie siniaczek, tylko tatuaż, co przypomina mi podobny nad piersią wydłubany i pieprzyk w tym samym kształcie na pośladku – jedno widzenie pociągnęło kolejne wprost z zakurzonej pamięci. Zadumana kobieta zerka na mnie badawczo, jakby była zagubiona w rozterkach własnych niepewności, a jej wzrok pytał mnie o coś, lecz już w trakcie pytania sama zwątpiła i zawieszone w powietrzu pytanie utonęło w miejskiej fosie nim je odczytałem. A tam już czyhały na nie wiecznie głodne ryby. Starsza pani miała zapewne duży problem ze wzrokiem, albo lustro kłamało bezczelnie, bo szminką pociągnęła nie tylko usta, ale i ich nadętą karykaturę zachowując odstęp wyraźnie widoczny od warg. Patrzyła na świat z zawziętością i uporem, a krok miała zdeterminowany i niemalże wojenny. Dziewczęta wdzięczą się elektronicznie i uśmiechają do telefonów, samotnie pozują w wyszukanych pozach, które staną się publiczną własnością już za moment. Jakiś umięśniony king-kong cały na biało szedł tak kanciasto, że schody zaczęły się wstydzić własnych ograniczeń i chyba poczuły się niepełnosprawne, bo remont na nich się rozpoczął. Koszulka nie była śnieżnobiała, lecz upstrzona drukowanymi komarami w wielkiej ilości. Nastolatki na wszelki wypadek szły miękko i cicho, szerokim łukiem omijając Goliata pośród spłoszonych spojrzeń.

22 komentarze:

  1. Początek przypomniał mi taka oto zaobserwowaną scenkę. Przechodziłyśmy z Letnią obok jakiegoś Instytutu-Teologiczno-Bla-Bla. Z prawej strony parkingu nadciągała ku wejściu głównemu wataha dominikanów w białych habitach. Z przeciwnego kierunku zdążało stadko czarno ubranych zakonnic.
    - Patrz, matka! - wykrzyknęło dzieciątko. - W szachy będą grali!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę. kto wygrał?

      Usuń
    2. Nie patrzyłyśmy - poszłyśmy dalej.

      Usuń
    3. trudno. ale dziecko masz z wielką wyobraźnią.

      Usuń
    4. Ba! To dziecko wyprodukowało w swoim życiu więcej stron pisanych, niż jestem w stanie policzyć.

      Usuń
    5. a efekty gdzieś się uzewnętrzniły?

      Usuń
    6. Wrzuca to na jakiś blog znany raczej w kręgach młodzieżowych. Kiedyś przeczytałam fragment - byłam mile zaskoczona stylem.

      Usuń
    7. to świetnie. jeśli znany, to tym bardziej.

      Usuń
    8. Ale to chyba dość zamknięty krąg osób o konkretnych zainteresowaniach.

      Usuń
    9. znaczy sekta. albo klan/loża/plemię/szczep.

      Usuń
    10. ale to choroba przejściowa. na ogół.

      Usuń
    11. Na ogół tak. Jednak niejaki Neron, którego poznałam na uczelni, niewiadomym mi sposobem studiował i studiował (na dziennych!), miał już chyba ze 40 lat i nadal studiował. Może popadł w stan terminalny...

      Usuń
    12. znalem człowieka, który na politechnice zwiedził wszystkie wydziały po minimum semestrze lub dwóch, a niektóre tak bardzo mu się podobały, że reaktywował się na nich ponownie, kiedy przyszło robić kolejne okrążenie. teraz jest łatwiej, bo powstała instytucja Uniwersytetu Trzeciego Wieku - można popaść w dożywotnią zależność.

      Usuń
    13. Cóż, podobnym nałogowcem jest moja mama. Całe życie przepracowała na uczelniach, a po przejściu na emeryturę natychmiast zapisała się na uniwersytet trzeciego wieku.

      Usuń
    14. coś trzeba robić. lepiej to, niż narzekać i żyć życiem sąsiadów

      Usuń
    15. Moja mama to ani jedno, ani drugie. Nigdy nie narzeka, bo ma na wszystko wywalone, a sąsiadów to nawet nie zna.

      Usuń
    16. właśnie dlatego - że ma inne zajęcie, to nie musi ekscytować się martyrologią sąsiedzką

      Usuń
    17. Raczej nie o to chodzi.

      Usuń
    18. nostalgia? wróciła do środowiska, które zna i czuje się w nim na swoim miejscu?

      Usuń
    19. Nie, chodzi mi o sąsiadów. Po prostu mama iw ogóle nasza rodzina nie należymy do tego typu ludzi, którzy podglądają zza firanki albo integrują się z każdym, kto się nawinie.

      Usuń
    20. trudno wybierać sąsiadów - to bardzo kosztowne.
      oni po prostu są i już. bez względu na wolę integracji ma się z nimi kontakt

      Usuń