Salę
wypełniał szmer. Typowy, przewidywalny szum, o różnym natężeniu, zależnym od
emocji rozmawiających, albo od poruszanego tematu. Dopóki sztab generalny nie
wejdzie na salę będzie tak, jak za każdym razem. Przepychanki towarzyskie,
ploteczki i otwieranie napojów, żeby w kompletnej ciszy obrad gaz nie syknął
złowieszczo pod badawczym wzrokiem prelegenta najwyższej rangi.
Zamknąłem
oczy, bo pora nieludzka na zwoływanie posiedzenia. A za chwilę dotrą jeszcze reporterzy
i redaktorzy zaproszeni w sposób, któremu żaden nie śmie odmówić. I będą się
kotłować na galeriach, w tylnych rzędach, chociaż dostaną autoryzowane
sprawozdania wraz z treścią wypowiedzi i nagraniami wideo zanim stąd wyjdą. Oni
będą szukać drugiego dna w twarzach, pochyleniu sylwetek, w kolorze krawatów
nawet dopatrywać się będą opozycji, animozji, czy sojuszów zawartych na chwilę,
lecz starannie ukrywanych. Ale wytyczne z posiedzenia jak zwykle będą precyzyjnie
określać granice „wolności słowa”. Niechby tylko któryś spróbował dotknąć tych
granic od zewnątrz…
Kiedy
szykowałem się do wyjścia, zdążyłem pobieżnie przejrzeć najświeższe wiadomości.
Znów bandy terroryzują przedmieścia. Kradną energię nawet w biały dzień i
posuwają się już do rozwiązań ostatecznych. Kradną sto procent. I to masowo Są
zbyt słabi, żeby zaatakować żywiciela jednoosobowo, gdyż z szacunków służb
specjalnych wynika, że dysponują mocą na poziomie 30% normy. Zombie. Żywe
trupy, które atakują masą i bezwładnością zbiorową potrafią powalić nawet
jednostki w pełni naładowane. Wystarczy, że obalą nieszczęśnika, a już im się
nie wymknie – doprowadzą do gwałtu. Rozszarpią odzież ochronną, i zbiorowym
wysiłkiem zgwałcą, wysysając tyle, ile zdołają. Ofiara nie ma szansy. Bez
względu na płeć, wyszkolenie i stan zapasów energetycznych. Do tej pory
zostawiali ofierze 10%, żeby mogła się zregenerować. Ale to już chyba historia…
- Chwasty! Powinno
się ich wystrzelać - otrząsnąłem się na samą myśl, że to ja mógłbym przechodzić
ulicą i zostać zaatakowanym przez stado Zombie – Ale nie wolno. Wszystko przez
tę wojnę z Południem. Teraz armii potrzebny jest każdy dżul. Policja ich łapie
i trafiają do więzień, gdzie trzyma się ich na skraju funkcjonalności. Ponoć
każdego dnia odsysane są napływy energii i zostawia się im 2% powyżej stanu
krytycznego. Przy takim wyeksploatowaniu mogą wyłącznie trwać. Leżeć i trwać,
aż nie wzmocnią się. A to nie nastąpi, bo ich już nikt z maszyn nie zdejmuje.
Permanentny gwałt, gdy tylko czujniki wykryją koncentrację zasobów powyżej plus
pięć. Cały margines spijany jest do koncentratorów i transferowany zgodnie z
zaleceniami odgórnymi.
Okropne
życie – nie sposób było pozbyć się wrażenia, że śmierć jest rozwiązaniem
bardziej humanitarnym, ale też ich czyny nie zasługują na humanitaryzm.
Zbiorowy gwałt ze skutkiem śmiertelnym. Z premedytacją. Recydywiści pokutują
nie mając wystarczająco dużo sił, żeby choć okiem mrugnąć. Podłączeni do maszyn
zasilają je, a nadwyżki są agregowane na potrzeby szpitala. Podobno…
Przypomniałem
sobie ostatnie przedstawienie na użytek społeczeństwa. Mieliśmy zbiorowo dać
przykład poświęcenia na rzecz wyścigu zbrojeń i w trakcie posiedzenia, pod
okiem kamer każdy, łącznie ze sztabem generalnym dobrowolnie oddał 10% zasobów
na rzecz Ministerstwa Wojny. Później wyproszono dziennikarzy pod pozorem, że
muszą się zregenerować, bo od nich też zostały pobrane darowizny energetyczne.
Nie mieli jak się wykpić, bez uszczerbku na karierze. Kiedy wyszli w nagrodę za
posłuszeństwo i karność każdy z nas otrzymał pięciokrotność tego, co oddał.
Pamiętam radość mojej kobiety, kiedy wróciłem z bonusowym pakietem i mogliśmy…
Dawno
nie pamiętam takiego seksu. Mogłem pozwolić sobie na rozrzutność, mogłem ją
dokarmić, mogliśmy przelewać nadwyżkowe 40% mocy w obie strony. Szaleństwo.
Pożarliśmy własną zachłannością cały bonus w jeden dzień zaledwie. Ale jaki to
był dzień… Nawet teraz rumieńce wychodzą mi na twarz, a czoło pot rosi. Niech
się wreszcie skończy ta wojna, żeby można było odbudować zasoby energetyczne i
pozwolić sobie na podobną rozpustę częściej.
Po
pokazowym oddaniu energii przez administrację szpitale i punkty mobilne
pracowały wytrwale. Motywacja i patriotyzm opanowały prostych ludzi, którzy
sami deklarowali więcej, niż ich było stać. Niemal na skraj odporności co
bardziej zagorzali się posuwali. Na skraj tego, co jest codziennością dla
Zombie…
Dźwięki
ucichły, a ja nie zauważyłem kiedy. Widocznie zbyt głęboko zanurzyłem się w
siebie. Za dużo myślę. Zdecydowanie. Zamiast cieszyć się względną swobodą i bliskością
dostępu do zasobów. Przecież… Nie cierpiałem głodu, a w ekstremalnych
sytuacjach miałem zapewnioną ministerialną hospitalizację. Nigdy nie zejdę
poniżej 50% zasobów. Rząd na to nie pozwoli, bo jestem potrzebny. Wytrząsnąłem
z siebie zadumę i resztki snu. Sztab stał już na podium w pełnym składzie.
Wokół stołu konferencyjnego kumulowała się cisza tak gęsta, że szczęk blokad
zamków do drzwi wejściowych wydawał się wyładowaniem elektrycznym na poziomie
kilowatów. Weszli pretorianie. Uzbrojeni, opancerzeni i tak naładowani energią,
że niemal kipiała im z oczu. Zamarłem , a oni tylko czekali na domniemanie
agresji. Wokół sztabowców stanęli wieńcem gęstym, a reszta zajęła strategiczne
miejsca przy drzwiach i oknach. W kompletnym milczeniu na mównicę szedł szef
sztabu.
- Zachód, bez
wypowiedzenia rozpoczął właśnie wojnę – szef zdawał się być już białowłosym
starcem, choć ledwie tydzień temu szczycił się ciemnym jeżem i zuchwałością
skina na koncercie – W dotychczasowym tempie dotrą tutaj za ( skrupulatnie
zerknął na monitor) jedenaście godzin. Chyba, że Południe dotrze tu pierwsze,
albo coś zrobimy. Od was oczekuję daniny na poziomie 75%, a nawet 85% jeśli
lekarz uzna to za realne. Powiedziałem oczekuję, bo nie chcę z wami walczyć i
marnować zapasów, kiedy Zachód dysponuje znaczącą przewagą. Każdy – powtarzam –
KAŻDY, kto nie pełni służby obronnej i strategicznych funkcji związanych z
obsługą wojen zostanie pozbawiony wszystkiego, czym dysponuje. Cywile bez
względu na płeć i wiek, a nawet turyści zostaną dobrowolnie, lub przymusowo pozbawieni
zasobów energetycznych… Przepraszam. Żeby być precyzyjnym, to się już dzieje od
kilku dni, bo wtedy doszły nas pierwsze wieści o planach inwazji. Jeżeli ktoś
słuchał porannych wiadomości, to zapewne słyszał o eskalacji gwałtów. Nocami
Pretorianie rozpoczęli magazynowanie energii na wielką skalę. Obecnie, na
wolności, nie ma już jednego Zombie, a doniesienia publiczne były fabrykowane. Każdy
jest teraz bateryjką, której niewiele brakuje, żeby przejść w stan spoczynku i
stać się biologiczną masą. Jeśli będzie potrzeba… Zużyjemy te baterie do końca!
Każdy więzień, oportunista i chwast wesprze po raz ostatni trud wojny!
- Chwast! –
pomyślałem – On powiedział chwast, jak ja myślałem o Zombie… A skoro ich nie ma
od tygodnia, więc kto okradał ulice? Kto śmiertelnie gwałcił prawych obywateli?
Obiecuje mi teraz 75% tak? I ja mam uwierzyć, że za dziesięć godzin z tych
jedenastu brakujących do szturmu na siedzibę władz nie stanę się chwastem?
Mięsem, które trzeba będzie poświęcić na ołtarzu kampanii? Ostatni szaniec,
żeby sztab zdołał odfrunąć w aureoli lekarzy i Pretorian? Na pewno maja jakąś
bazę. Azyl bezpieczny i odległy od frontu. Przecież administracja musiała
kamuflować wycieki finansowe zbyt pokaźne, jak na prywatne potrzeby
skorumpowanej arystokracji rządowej. Zapewne budowali prywatny raj…
Zerknąłem
na podium. Uśmiech wodza ociekał uprzejmością zdecydowaną, może nawet cyniczną.
W pobliże podium podjechał wózek z aparaturą poboru mocy… Szef otwartą dłonią
zachęcająco wskazał na siedzących i lekarza, za plecami rozległ się
zdyscyplinowany trzask zbiorowo zwalnianych bezpieczników broni automatycznej:
- Panowie…
Zapraszamy…
przed zombie ciężko się ukryć niestety, przed szalonym szefem również
OdpowiedzUsuńoby to była tylko wyobraźnia...
UsuńWitamy w IV RP:) PS. Pisz scenariusze, powiadam!
OdpowiedzUsuńto miała być przyszłość, a nie teraźniejszość...
UsuńTaka właśnie przyszłość właśnie nas czeka. Niestety, gdyż IV jakoś nie chce zdechnąć.
Usuńznaczy - podejrzewasz mnie o talenty na kształt Lema, czy Ossowieckiego?
UsuńMoże być, że do tego dojdzie. Kasa przestanie im wystarczać i z energii też zaczną okradać!
OdpowiedzUsuńtylko kim są ONI?
Usuń