poniedziałek, 19 listopada 2018

Lustracja.


Lokatorzy niższych kondygnacji kamienicy murszejącej obok zdążyli umyć okna i teraz, spoza grubych, zimowych zasłon upajają się świadomością zwycięstwa ładu nad chaosem. Biedni – nie wiedzą, że z zazdrości ci, którym lęk wysokości nie pozwolił popełnić podobnego czynu zapragnęli uświetnić początek zimy równie uroczyście i zamówili rusztowania. Takie „warszawskie”, które umożliwiają poruszanie się po tej stronie okna, po której zazwyczaj poruszają się muchy i komary, zanim opanują trudne zjawisko tunelowania, żeby znienacka przeniknąć do wewnątrz i udziabać jakieś ciepłe mięsko, albo pożywić się… No… Nie będę się wyrażał, ale powiedzmy, że brakiem porządku. Chaosem.
Obserwuję, ale przecież nie w ogniu ciągłym, bo to proces rozłożony w czasie – papierosek, przerwa śniadaniowa, gawęda, piwko, a może już pora o fajrancie podyskutować z kimś, kto kask ma z pagonami i może zarządzić odwrót? Pozwoliłem sobie na spacer niespieszny, do którego prasówka mnie zachęciła. Albowiem przeczytałem, że pani zaszczyciła stolicę i udało się ją zachwycić stylizacją. Tę stolicę oczywiście.
- Mój zaścianek na pewno nie dorósł – pomyślałem, ale sprawdzić nie zaszkodzi, bo a nuż to tylko depresja jesienna sprawia, że tak krytycznie spoglądam na utalentowane przecież istoty.
Pierwsze wrażenie, to takie, że noc zaplątała się w dzień i nie mogą się rozsupłać. I płacze jedno i drugie. Aż zadrżałem, bo nie widziałem w którym miejscu ów węzeł się zaczyna, a Aleksandra z mieczem żadnego nie uświadczyłem. Znaczy… Był niby Jezus, ale przybrał na wadze i podskakiwał nie będzie aż tak. Szedł gdzieś wydłubując z zębów niezdrowe, ale smaczne i sztucznie kolorowe resztki śniadania rodem z paśnika. Plastik tak szybko się nie zepsuje, bo z rozkładem ma problem, więc pewnie przez jakiś czas sjestą będzie zajęty i zleceń na rozplątywanie warkoczy, czy problemów przyjmować nie zechce. Trzy strażniczki miejskie wykonywały czynności polegające na niewymuszonej konwersacji z agentem incognito. Czarno odziany, malowniczo zarośnięty i przyodziany w bukiet zapachów rodem z hotelowych śmietników bawił damy w służbowych kreacjach wyrafinowaną  konwersacją, a może składał raport z nocnej służby? Nie zmieściłem się pomiędzy odblaskowe kamizelki, które pod wpływem słów jakby urosły, wypełniły się dumą, lub innymi pozytywnymi uczuciami tak, że kamizelki wyglądały jak podrygujące baloniki na wietrze. Nie - silikonu o wsparcie sylwetek służbowych nie podejrzewam - to raczej życiowa radość sączyła się nie mogąc znaleźć ujścia.
Trudno. Tymczasem miałem zbadać stylizację tutejszej ulicy. Pierwsze objawy wskazywały, że dramatu nie ma – czerń na damskich kubaturach króluje dzielnie i niepodzielnie, więc zapewne nie tym pani oszołomiła stolicę. Przypomniałem sobie obrazek tudzież tytuł owej sensacyjnej informacji – Pani była wystylizowana panem do towarzystwa i to było szokująco świeżą interpretacją trendów modowych, jakby to już była zapowiedź nowej kolekcji Wiosna 2019, albo zgoła Lato 2023.
Zaścianek ukląkł, powiedział cicho „przepraszam, nie dorosłem” i ze wstydu spochmurniał tak, że tylko wiatr w oczy. Rzut oka i drugi nie pomógł, nawet  wpatrywanie się permanentne i bezczelne na skrzyżowaniu deptaków nie przyniosło pierwszej jaskółki. Wreszcie miałem już zakrzyknąć z tryumfem, że się udało, ale nie… Dwie panie wtulone w siebie przeszły obok. Tylko jedna w czerni - czyżby więc ona chyba w tym zestawieniu pełniła funkcję kobiety…?

2 komentarze:

  1. A jak tam Twoje okna, już umyte na podgląd zimy, której nadejście wieszczą zaokienne termometry?

    Czytając o bukiecie "zapachów rodem z hotelowych śmietników", pomyślałam, że tak wielu spotykam ludzi stawiających dzielnie czoła nędzy, że przestałam na nich zwracać uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje dają radę. ale budowę mam nieopodal, więc zapewne przyjdzie i na nie pora.
      nędzy przybywa. szybko, ale bardzo po cichu, bo bieda nie krzyczy - krzyczą bogaci.

      Usuń