Pani tak bardzo chciała mieć nad górną wargą pieprzyk, że z braku
naturalnego przyprawiła sobie metalowy. I teraz, kiedy już była doskonale przyprawiona,
biegła gdzieś na wskroś świateł, żeby się pochwalić póki świeża i gorąca. Wypada
powiedzieć, że pikantna kobieta. Druga, bardziej stateczna, o karnacji
sugerującej chodzenie po mocno nasłonecznionym południu uwiła z własnych, jaskrawo-czarnych
włosów gniazdko. I nawet uśmiechnęła się do mnie, kiedy zerkałem, czy już
udomowiła jakiegoś drobnego ptaszka. Dwa młodociane drzewa zostały wystrzyżone
z jemioły piłą łańcuchową, a to co spadło na chodniki ledwie zmieściło się na
mechaniczną taczkę 3,5 T z otwartą ładownią. Miniaturowy chart pomimo garnituru dobranego
pod kolor sierści drżał tak intensywnie, jakby usiłował być wizualnie dwa razy
grubszy, co mu się nawet udało. Leniwe oczy nie nadążały za tym trzepotaniem na
kaflach dworcowych. Starsze panie mieliły w ustach słowa nie otwierając ich,
więc nie wiem, czy pożerały je z głodu, czy też prowadziły wewnętrzny dialog w
milczeniu, żeby się obcy nie wtrącał. Dziewczęta studziły kawę poczerwieniałymi paluszkami, a klimat zachowywał się, jakby chciał powiedzieć, że
pora osiwieć. Rzuciłem okiem na kałuże - one nawet nie stężały, więc pewnie przesadził z dobrą radą.
U mnie smutek listopadowej szarugi, więc piję kolejną kawę i czytam Twoje sprawozdanie z realnego świata:-)
OdpowiedzUsuńczy od tego jest trochę bardziej kolorowo?
UsuńNie przypuszczałam, że tak szybko odpowiesz, pewnie, że bardziej i kawa lepiej smakuje:-)
Usuńcieszę się niezmiernie. niech idzie na zdrowie.
Usuń