poniedziałek, 14 stycznia 2019

W zimowej oprawie.


Wiatr postrącał gawrony z sosny i usiłuje unieść podwórko, by zamieść pod nie śnieg, który fruwa sobie beztrosko naśladując ruchy Browna. Samochody zbite w zziębniętą, kostniejącą gromadkę usiłują zapobiec, choć i im wiatr pod ubranka zagląda. Gdzieś za ścianą zawodzi kot, za inną chroboczą zamki u drzwi, by pustka aż do zmroku siedziała pod kluczem. Dzień usiłuje się przebić do ludzkich świadomości, lecz twarze zacięte nie pozwalają sobie nawet na cień uśmiechu. Sprzątaczka z niewzruszonym spokojem zapędza trzy zeszłoroczne liście gdzieś bliżej kubełka, a choć się bronią, to nie pomstuje. I uśmiech potrafi w sobie znaleźć bezinteresownie i wyjąć go spod fartucha, jeśli tylko ktoś go zechce zauważyć.

8 komentarzy:

  1. ..bezinteresownie się uśmiechć, to jest to co uwielbiam i jeszcze rozdawać go.. wielki szacunek dla Pani Sprzątaczki, potrafi znaleźć i wyjąć uśmiech spod fartucha - to jest po prostu cudowne!..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pod fartuchem cieplej... nie marznie się bidulce. i łzy uśmiechowi wiatr nie wyciśnie.

      Usuń
  2. W tej chwili o uśmiech trudno, właśnie usłyszałam, że prezydent Adamowicz jednak zmarł...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyda się czasem taki ogrzany uśmiech. Lubię gawrony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwilkę później widziałem, jak wiatr piórka wronom zadzierał i czegoś szukał im na grzbietach.

      Usuń
  4. Oko - cudnie piszesz. Widzę to wszystko, co napisałeś. Ja jestem stale ubrana w uśmiech, przesyłam ci jeden. Złap go zanim wiatr podrze na strzępy... :)

    OdpowiedzUsuń