Dzień kobiet wielkich duchem, a więc (co logiczne) wymagających nieco więcej ciała, żeby się im duch/dusza nie wygniotła za bardzo. Niedopite szklanki i „plasticzanki” piwa podpierają elewacje kamienic, skromnie przycupnąwszy na skraju chodnika. Płeć szczudłatego karampuka wykrywam z dumą dopiero, gdy mnie minął – właśnie! Minął, gdyż pekaesy nie zostawiły złudzeń. Nawet ekstrawaganckie dziewczęta nie noszą bokobrodów! Zachwycony dedukcją wędruję wzdłuż Rzeki, która sprzykrzyła się kaczorowi, gdyż wylazł na bulwar i bezwstydnie podrywa blondynkę, o włosach dryfujących w kierunku naturalnej siwizny. Mostem wędrowała wtedy dama w bieli, a choć kalendarz wskazuje na czas komunii, to dama wiek niewinności miała już za sobą... Bez przesady – najwyżej półwiecze. W otmętach czasu zaginąć może nie tylko niewinność, ale i sam czas.
No! To mi ulżyło. Dzieki za uświadomienie, jestem taka duża, bo i duszę mam ogromną!
OdpowiedzUsuńto chyba logiczny wniosek? jak duży duch ma się zmieścić w nikczemnym opakowaniu?
Usuń