Wilgoć zwykle odbiera wzrokowi bodźce, którymi można się cieszyć w pełni słońca. Tak i tym razem było. Podróż senna, rozkołysana niezliczonymi muldami na trasie przejazdu. Aż zęby zgrzytały. Istoty wsobne, skupione na utrzymaniu ciepła we wnętrzu słabo zainteresowanym uzewnętrznianiem czegokolwiek. Lipa, panie…
Młoda kobieta o włosach udających czystą miedź kokietowała kogoś niedwuznacznie rozchylając kolana, nad którymi kłębiły się kwiatuszki letniej sukienki. Może chciała się pochwalić intymną fryzurką, albo jej brakiem? Trudno wiarygodnie stwierdzić, gdyż nie ja byłem celem kokietki. Najwyraźniej preferowała płeć przeciwną do mojej. Jak się okazało – nie trafiła, więc z braku afirmacji wysiadła, by gdzie indziej poszukać szczęścia.
Wiatr usiłował wytrząsnąć młodziutką mamę z błękitnej sukienki, a ta (mama) trzymała się kurczowo poręczy wózeczka i brnęła pod wiatr z niemal filmową determinacją. Pan okazały potężną dłonią trzymał nad głową skarlały ze strachu parasol, wyglądający na żałośnie mały przy swoim nosicielu. W tak niepewną pogodę, trzeba mieć w sobie mnóstwo spokoju, albo dobrego humoru, żeby jakoś wyglądać i najlepiej wychodziło to paniom nie marnującym energii na zbijanie wagi, tylko rozwijających się bez wyrzutów sumienia. Nie wiem na czym polega kolaboracja pogody z kształtem ciała, ale związek musi być, bo widzenie jest regułą.
Chudzielcom wiatr płata figle, łatwiej być porwanym przez żywioł...
OdpowiedzUsuńale też wiatr między żeberkami łatwiej przepływa bez szkody dla nosiciela.
UsuńJako kobieta rozwijająca się bez wyrzutów sumienia znam ten związek. Po prostu dzięki kilogramom jesteśmy bardziej stabilne i trudniejsze do porwania przez wiatr.
OdpowiedzUsuńalbo przez zawirowania losu. dobrze pewnie stać na ziemi.
Usuń