Mozolnie buduję zegar, który nie zatrzyma się znienacka, gdy ktoś zapomni napiąć sprężynę, albo wymienić baterię. Będzie idealny. Nie spóźni się ani na jotę, ani też nie wyprzedzi rzeczywistości, bo taki będzie miał kaprys. Zegar wolny od urojeń i widzimisiów. Materiały z najwyższej półki, często zdobywane pokątnie, cyzeluję bez pośpiechu, choć korci już chętka obejrzeć gotowe dzieło. Dopieszczam detale, poleruję, kryję krystalicznie czystym szkłem, wypełniając szlachetnym gazem wnętrze z mechanizmem i pedantycznie reguluję. Wreszcie otaczam światło dzienne, a drań natychmiast zaczyna zawodzić. Rozczarowany rzucam nim w piach.
Słońce krytycznie przygląda się bublowi, cień ukradkiem wykreśla na piachu mijające sekundy. Bezbłędnie.
omega...
OdpowiedzUsuńpachnąca
nie trzeba podlewać, bo i tak wszystko pójdzie w piach...
Jasiu
piach, to nie najgorsza z możliwych szuflad.
UsuńU mnie nie chodzi żaden czasomierz. Nie potrzebnie traciły czas na tykanie. Nawet nie wiem o której pieje kogut u sąsiada, ale mam coraz większą ochotę na rosołek z lanymi kluseczkami. Być może o świcie straci życie...
UsuńJasiu
czasami tęsknię za życiem, w którym się je, kiedy się jest głodnym, albo śpi, kiedy organizm się upomni o swoje. bez kalendarzy i zegarków. to "czasami" potrafi rozlać się na dłużej.
UsuńA ja lubię zegarki i mam ich dość sporo, a i tak zdarza się, że się spóźnię. I co z tego? Lepiej być, niż nie być wcale.
OdpowiedzUsuńlepiej być niż mieć. ja korzystam z zegarka w telefonie. i z budzika - analogowego, jak tylko się da. ze wskazówkami. wiesz, że już dzisiaj można spotkać ludzi, którzy nie potrafią odczytać godziny z cyferblatu, kiedy nie zawiera on cyfr?
UsuńMoże zabrakło rubinu?
OdpowiedzUsuńa gdzie miałbym go wetknąć? może lepiej nie odpowiadaj...
Usuń