Obudziłem się lianą. Niezbyt może mądrze, ale – nie miałem wyboru. Przynajmniej nic takiego nie pamiętam. Jako liana byłem beznadziejny. Co może robić liana w łóżku, pod kołdrą z tworzywa sztucznego? Chyba tylko umierać. Jednak budzić się celem „umarnięcia”, to skrajna lekkomyślność. Żebym chociaż miał coś światu do przekazania. Ale nie, nie miałem. Ani co powiedzieć, ani komu. Czyli daremnie i głupio się obudziłem. Chciałem zaczerpnąć wody, żeby ją przetransportować w górę, bo liany robią to z wdziękiem, ale nie wiedziałem, gdzie mam dół. Może wcale go nie miałem? Musiałem obudzić się świeżo uciętą lianą. Drewnem w rękach oprawcy. Powstanę piszczałką?
Pamiętam jednego Piszczałkę! Był tak zły, że aż mniamuśny.
OdpowiedzUsuńWiejski Filozof
widocznie szukał ideału dobra i szedł ku niemu z drugiej strony.
UsuńA może liną okrętową...?
OdpowiedzUsuńz liny trudno byłoby zrobić piszczałkę.
UsuńW rękach wirtuoza nawet z piszczalki można wydobyć piękne dźwięki.
OdpowiedzUsuńBasia
ręce wirtuoza potrafią zagrać na żywym ciele.
UsuńNiezaprzeczalnie,na każdym jego skrawku
OdpowiedzUsuńBasia