czwartek, 22 listopada 2018

Pokuta.


Powiedziałem: NIE! Pierwszy raz w życiu tak głośno i wyraźnie. Rozpaczliwie. Oczy matki zakipiały gniewem. Warknęła na ojca, a ten, niczym piesek zaaportował. Dostałem w twarz. Piekło i szczypało tym bardziej, że policzki miałem mokre od łez. Nie myślałem, że aż tyle potrafi się ich we mnie zmieścić. Szlochałem, wyłem i ledwie oddech mogłem złapać. Matka kazała mnie uciszyć. Natychmiast. W TV leciał nieśmiertelny serial, który ogląda od poczęcia. Serialu – nie mnie, bo on dużo starszy i pewnie lepiej poradziłby sobie w obecnej sytuacji.

Trzynaście lat… To dużo? Wystarczająco, żeby mnie sprzedać. Kiedy przyszły na licytację dwie staruchy, matka kazała mi się rozebrać. Dotykały, zaglądały w zęby i nie tylko. Rechotały obrzydliwie i śmierdziały kwaśnym potem. Chyba sporo wcześniej wypiły, bo bezwstydne były zupełnie. I nie zwracały uwagi na moje łzy, tylko klepały mnie po policzkach, szczypały po pośladkach, ważyły na dłoni jądra, szarpały za włosy. Skrupulatne były i sprawdzały jak tylko się da, czy nie jestem zepsuty. Chciałem uciekać, ale ojciec mnie trzymał mocno za kark i nie miałem szans.

W szkole dzieci się śmiały, że jestem biedny, że matka ma tylko jednego męża, że nie było jej stać na kolejnego i ten mój tata… Nikt mu nie pomagał. Lista obowiązków była tak obszerna, że sypiał po dwie godziny, a jak miał szczęście, to w dzień udawało mu się podrzemać gdzieś w kącie. Ryzykował, bo gdyby go złapali, to lekko by nie miał. Pamiętam, że kiedyś mama przyłapała go, jak robiąc obiad skosztował dania ukradkiem… Dostał pięścią w brzuch zanim się zorientował, że mama stoi obok. A potem złapała go za włosy i tłukła głową o blat kuchennego stołu. Na koniec musiał pościerać krew i podać obiad mamie, a sam jadł przez tydzień razem z psem. Miskę nawet miał koło budy postawioną. Więcej już nie próbował i nawet po obiedzie garnka nie oblizywał ze strachu.

Staruchy siedziały z matką przy stole. I moje dwie siostry tam siedziały, bo matka chciała, żeby się nauczyły właściwych zachowań. Młodsza miała oczy szeroko otwarte, niedowierzające, ale mama głaskała ją po głowie i tłumaczyła jej, że już jutro nie będę im przeszkadzał, że więcej uwagi tatuś poświęci im i mną nie będzie się już zajmował. Że już czas najwyższy, abym poszedł na służbę i odpracował cud życia. Obiecała jej, że dostanie cukierki, jak tylko zostanę sprzedany i może nawet pojadą do miasta na lody i po nową sukienkę dla niej. Starsza patrzyła z jakąś satysfakcją i chyba też chciała mnie szczypnąć, albo kopnąć, ale została z kobietami przy stole, udając dorosłą, a tata przynosił z kuchni herbatkę i karafkę z nalewką wiśniową, ciasteczka… Mama kazała kupić ciasteczka, żeby swoich gości poczęstować, a tata miał połatać swoje stare ubranie i przerobić, żeby na mnie pasowało. Przecież nie będzie kupować nowego dla mnie, bo rosnę. Nie wiem skąd ciało bierze energię, ale rośnie. Pnie się w górę jak drzewo na nieużytku.

Przy stole wrzało. Licytowały hałaśliwie co chwila popijając nalewkę. Staruchy zażyczyły sobie, żebym to ja je obsługiwał, a tata poszedł do kuchni robić obiad. Siostrom też musiałem nakładać na talerzyki ciastka. Oblizałem palce, kiedy nikt nie widział, ale starsza mnie wydała. Nie myślałem, że widzi, że mnie wyda, ale pokazała mnie palcem i dostałem znów w twarz. Od każdej po kolei. Nawet od młodszej siostry, która nie chciała, ale mama zmusiła ją, żeby ona też… Słodkie okruszki pomieszały się z krwią. To ta starucha z połamanymi zębami przylała mi najmocniej. Tak jak tata – musiałem podłogę z krwi umyć, żebym nie zanieczyszczał tego domu. Bo on już nie mój. Już dzisiaj będę mieszkał gdzie indziej. I nie będę miał ani mamy, ani taty. Będę miał żonę… Ona mnie będzie miała. Na własność… Na śmierć i życie…

Mama się rozochociła nalewką, a staruchom też alkohol uderzył do głowy i licytacja poleciała już wartko. Wygrała ta z zepsutymi zębami. Dostałem rytualnego kopniaka na drogę od całej rodziny, kiedy starucha odmierzała zapłatę na stole. Starsza siostra wzięła dla siebie jeden pieniążek, a drugi dała młodszej. Mama ucałowała je, jakby to one z domu miały odejść. O mnie już zapomniała… Na stole leżał ekwiwalent jej porodowego i wychowawczego wysiłku. Teraz miałem cieszyć bogatą panią z sąsiedniej wioski. Starucha założyła mi obrożę na wszelki wypadek. Bała się, że ucieknę i nie wytłumaczy się z braku mnie i pieniędzy. Ciągnęła mnie na smyczy i zlekceważyła, że jestem nagi. Z pogardą popatrzyła na te łachy leżące na podłodze i splunęła… Dobrze, że splunęła, bo przybiegł tatuś posprzątać i mogłem go pożegnać choć wzrokiem. Nie pozwoliła mi przytulić się do niego. Jemu mama też nie pozwoliła na sentymenty. Też dostał kopniaka, bo mamie się chyba spodobało i jeden kopniak we mnie, to było za mało po tylu kieliszkach cherry.

Już z drogi słyszałem, jak siostry piszczą z radości, a mama tryumfuje. Pozbyła się mnie i chyba była bardzo zadowolona z transakcji. Starucha szarpała mnie i szła tak szybko, że nie zdążyłem nawet się wystraszyć. To dopiero miało nadejść. Mijaliśmy po drodze jakieś panie, za którymi szli z zakupami cisi panowie. Ktoś mnie poklepał, ktoś starej pogratulował nabytku, inna zapytała o cenę i śmiała się, że więcej wydaje na urodzinowe przyjęcie.

U nowej pani czekał już na mnie łańcuch i miska. Ale nie ubranie… Starucha przypięła mnie do łańcucha i zostawiła pod szopą, a sama poszła do gospodyni. Do mojej nowej żony. Zawołały mnie po godzinie, ale łańcuch był za krótki i nie dałem rady wejść. Bałem się. Okropnie się bałem, a żona wyszła chwiejnym krokiem i klęła mnie za krnąbrność. Szpicrutę miała w ręku i tłukła na ślepo. Gdzie popadnie. Piszczałem, płakałem, zasłaniałem głowę rękami. A ona pociągnęła wprost z flaszki spory łyk wódki przewróciła mnie na ziemię i kopała. Potem za włosy podniosła mi głowę i wycharczała:

- Żebyś spokorniał. Bo ja rozpieszczać cię nie zamierzam. A teraz umyj się i przygotujesz mi kąpiel. Śpisz w tej szopie, dopóki nie zasłużysz na nocleg w spiżarni. Żresz z psami. A spróbuj im wyżreć wszystko, to pożałujesz. Nie pozwolę, żeby psy cierpiały głód przez takiego chwasta.

Na palcach wszedłem do nowego domu, kiedy starucha odchodząc rozkołysanym krokiem odpięła mi obrożę… Żona poczuła przeciąg, bo kazała mi przyjść. Szedłem za głosem przez nieznane pomieszczenia. Siedziała na kanapie, paliła fajkę i pociągała z ogromnej szklanicy kolorowego drinka. Z kuchni… Bo to chyba była kuchnia wyglądały cztery pary oczu na wychudzonych, zabiedzonych twarzach… Wyżły… Służalcze, pozbawione woli i czekające na wezwanie… Podchodziłem starając się nie garbić, ale krótko warknęła:

- Siad! W moim domu będziesz chodził na kolanach, a wstawać będziesz, żeby wymienić żarówki, albo zasłony zdjąć do prania, czy umyć okna. Do mnie przychodzisz na czterech. Zawsze!

Podszedłem. Schwytała mnie za włosy kolejny raz, ale zanim policzyłem, który raz jestem dzisiaj szarpany za włosy wcisnęła mi twarz między swoje uda. Śmierdziało skisłym mlekiem i moczem, na dnie posklejanego gąszczu futra różowiła się blizna niezarośnięta… Nie miała jąder… Nie wiedziałem, czego ode mnie oczekuje. To miała być kąpiel? Czym miałem umyć tę bliznę? Językiem?

- No już mały! – szepnęła i docisnęła moją twarz mocniej.

28 komentarzy:

  1. Pierwszy raz nie wiem co napisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zależy co masz na myśli?
      napisane świetnie, ale treść... jak studium psychopatki

      Usuń
    2. już to niżej napisałem raz. tekst jest tak paskudny, że nie powinno się zbyt często go czytać. może nawet lepiej nie czytać wcale. ale fabuła jest zaskoczeniem, chociaż życie pewnie potrafi ją prześcignąć.

      Usuń
  2. Oko zarąbisty tekst ale bardzo szowinistyczy!!
    Odczytałam go jako manifest Twojego obrzydzenia płcią przeciwną.
    Masz niesamowity talent w precyzowaniu myśli i ubierania jej w słowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozczaruję Cię - nie manifestuję nic. a płeć przeciwną uwielbiam. każdego dnia i nocy (jeśli się uda).

      Usuń
    2. Nie rozczarowałaś mnie.
      Zaczynam się zastanawiać która z płci w Twojej historii jest w gorszym położeniu...

      Usuń
    3. trochę się dziwię (sobie również), że akurat ten tekst wywołuje emocje. wykorzystywanie dzieci, czy to w formie niewolnictwa, czy seksualne, to przecież temat ogólnie znany. częściej wiadomości wspominają o dziewczynkach i męskich oprawcach/właścicielach, a ja spróbowałem napisać zwierciadlaną historię i zamienić płeć bohaterom. szarpie wątrobę, bo widzę i po sobie. nawet zastanawiałem się przez chwilkę, czy to wklejać, ale uznałem, że choćby dla siebie to wkleję. bo tekst nie jest taki zły. tylko temat przybija język do podłogi.

      Usuń
  3. .. napisane świetnie .. przeczytałam i.. jakkolwiek to zabrzmi, jestem wstrząśnięta,
    przeraża mnie takie traktowanie ludzi .. potworne i obrzydliwe jest poniżanie ..
    być może zbytnia wrażliwość, może empatia? ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sam uznałem, że jest to najbardziej obrzydliwy tekst, jaki udało mi się do tej pory popełnić.
      ale pomyśl chwilkę - gdyby odwrócić płeć bohaterom? nie zabrzmiałoby znajomo? mniej obrazoburczo? może do pewnych okropieństw historia już przyzwyczaiła i łatwiej funkcjonować obok nich nie zauważając podłości?

      Usuń
    2. ..tak, pewne okropieństwa istniały już od zarania ludzkości.. ale i tak Ja nie potrafię nie zauważać podłości
      i być obojętna..

      Usuń
    3. pociesz się, że to tylko wybryk umysłu. choć sam w to nie wierzę, ale jest szansa, że taka historia jeszcze się nie wydarzyła...

      Usuń
  4. Ciężkie miałeś dzieciństwo, ale widocznie zasłużyłeś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dzięki Wojtku...
      (na wszelki wypadek sprawdziłem raz jeszcze, czy użyłem kursywy publikując ów tekst).

      Usuń
    2. Też tak sobie pomyślałam. I nie wiem, czy powinnam ci współczuć Oko? Czy dasz radę?

      Usuń
    3. powiem głośno i wyraźnie - to jest WYŁĄCZNIE OPOWIADANIE. nie ma nic wspólnego z moim życiorysem.
      napisałem pierwsze zdanie i pozwoliłem myślom podążyć tam, gdzie mało kto ma odwagę. musiałem przerwać pisanie, żeby ochłonąć, ale w trakcie przerwy wymyśliłem kolejne spiętrzenie i powstało to obrzydlistwo.

      Usuń
    4. Pisz, pisz, nie przestawaj :)

      Usuń
    5. tak jest psze pani...

      Usuń
  5. Świat odwrócony? Bo że podobny los ma nadal sporo kobiet na świecie, to akurat by mnie nie zdziwiło... A poza tym straszny i bardzo trudny tekst. Trudny też, bo nie da się go zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak - odwrócony, bo do sytuacji, kiedy handluje się kobietami/dziewczętami udało się ludziom przyzwyczaić. Do maltretowania, pijaństwa, wszelkich podłości czynionych przez facetów również. To niepojęte, ale udało się to przyjąć do wiadomości i żyć z taką świadomością. Ale - kiedy zmieniłem płeć oprawcom i poszkodowanej istocie i wyszło coś, co trudno przeczytać dwa razy. i o tym wspominałem, ze odwróciłem świat. zmieniłem role i płeć, ale reszta? ile dziewcząt doznaje przemocy fizycznej i seksualnej? I to udaje się jakoś nosić we łbie? daje się zapomnieć? zgroza. świat nie jest normalny. ale ten tekst mnie boli tak samo mocno jak czytających.

      Usuń
    2. Świat jest taki jakim go tworzymy. Ludziom często się wydaje, że są bezradni. A to nieprawda, bo piórem też można walczyć, nie jest to nic odkrywczego. Takie teksty powinny być udostępniane szerszej publiczności, Oko, naprawdę. Bo jest tak, że jeśli coś nas szokuje to zostaje z nami długo. Wwierca się w umysł, dręczy nas. Chcemy to zmienić. I o to właśnie chodzi. Napisałeś obrzydliwie dobry tekst.

      Usuń
    3. za dobre słowo dziękuję. a z publikacją poradziłem sobie tak, jak umiałem. tutaj, bo to zależne wyłącznie ode mnie. na więcej nie widzę perspektyw. jeśli masz pomysł, co dalej, to chętnie posłucham. przynajmniej tyle.
      adres e-mail znajdziesz na stronie bez kłopotu.

      Usuń
    4. Wielkie dzięki za zaproszenie. Kto wie, może skorzystam. :)
      Oko - współczesny świat leży otworem. Z jednej strony jest łatwy, bo ma wiele drzwi. Z drugiej: które drzwi otworzyć? Bo jeśli spróbować wszystkich, to może nie starczyć tych twoich 500 lat. ;)
      Wracając do sedna sprawy - nie jestem niestety wydawcą, ale jestem pomysłowa.

      Usuń
    5. tak podejrzewałem. świat jak dla mnie jest nawet trochę za współczesny i chyba nie dorastam do niego.

      Usuń
  6. Oko - to jest bardzo dobre. Obrzydliwe, ale bardzo dobre. Takie teksty powinny być obowiązkowe w szkolnych podręcznikach. No, może bez wszystkich szczegółów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, czy to dobry pomysł - nie chciałbym stać się inspiracją dla potworów. tych rzeczywistych, a nie SF.

      Usuń
  7. Rzeczywiste potwory nie potrzebują inspiracji. To potwory SF są inspirowane rzeczywistością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie masz rację. grunt,żeby nie pozwolić umysłowi oswoić się z taką myślą. trudno - niech drapie i jątrzy, ale niech to nie będzie obojętność. naprawdę z ogromną ciekawością patrzę na opinie i komentarze pod tym postem. domyślałem się, że podeptałem dobre samopoczucie tym tekstem i pokazałem świat z koszmarów.

      Usuń