Piękna, wysoka, nastoletnia, okryła kruchość niewieścią sfatygowanymi glanami, portkami w panterkę i nieśmiertelność czarnego „topu” mozolącego się, by imitować skromność w obliczu rozpusty bujającej się na dekolcie. Niepiękny, z kolczykiem, żeby choć trochę dorównać urodzie swojej wybranki silił się na punktową efektowność dredów wyglądających, jakby nimi posprzątano przedsionek piekła, stał obok. Oboje zmierzyli wzrokiem asortyment straganów nim poszli wyraźnie zniechęceni, mijając srebro i niemal szlachetne kamienie. Uczucia zakopali tak głęboko w sobie, że na zewnątrz nie widać było nic sensownego. Słup ogłoszeniowy bardziej tętnił życiem od tej parki.
Pojedyncze parasole na chodnikach mogą sobie pozwolić na swobodę rodem z deszczowej piosenki, ale jakoś nikt nie tańczy, choć deszcz pada interwałowo – chwilę jest, później robi miejsce dla słońca, żeby beton chodników nie przemiękł i wraca, by się nie rozsechł. Kolarze płci wszelakiej krążą po deptaku nie przerywając prasówki, czy wymiany plotek.
Czytam o krążącym po morzu śródziemnym okręcie podwodnym, eskortowanym przez holownik i okręt szpiegowski, który zastąpił jednostkę wywiadowczą i dumam, bo mi się nijak nic nie zgadza. Jak tę żałosną „flotę wojenną” nazwano by, gdyby pochodziła zza oceanu? Wcześniej, bo właśnie basen Morza Śródziemnego opuścił rosyjski tankowiec, statek handlowy i korweta. Został holownik jako eskorta? Może ów podwodniak ledwie zipie i trzeba go ciągać na sznurku jak dziecinną wywrotkę po chodniku? A na przykład pluskający tamże amerykański lotniskowiec ma do towarzystwa zaledwie dwa niszczyciele rakietowe polujące na wrogów demokracji i życiowych interesów amerykańskich. Nurtuje mnie również wątpliwość, co może wyszpiegować okręt, o którym z góry wiadomo, że jest szpiegowski. Eksperci twierdzą, że jest naszpikowany systemami nasłuchu. Ja nasłuchuję, kiedy się boję, ale ja jestem dziwny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz