- Hej! Jak tam jest?
- Ale gdzie?
- No, na tym waszym świecie. Da się godnie żyć?
- Trochę kiepsko. Pieniędzy przymało, roboty mnóstwo, ludzie nieprzychylni, pogoda wariuje, rząd też...
- A co to robota?
- Służba za pieniądze.
- Komuś się chce służyć? Chyba wariatom. Macie służbę?
- Nie.
- To znaczy, że wy jesteście służba?
- Niestety, tak.
- A ja?
- Co ty?
- Ja też mam być służba?
- Trudno prorokować z góry, ale jest duża szansa, że niestety tak. Raczej nie dorobimy się majątku… chyba, że ty sam zrobisz coś wygrywającego.
- Dziecko służby, to raczej słaby start w życie?
- Słaby.
- Mogę zrezygnować?
- A my?
- Co wy?
- Chyba nie zrobisz nam tego?
- A wy mi zrobicie? Dlaczego? Naprawdę aż tam mnie nie lubicie? Fatalni z was rodzice.
Tekst intryguje nietypową perspektywą – rozmowa „przed narodzinami” daje możliwość spojrzenia na życie i społeczne uwarunkowania w sposób abstrakcyjny, a jednocześnie bardzo obrazowy. Ciekawie ukazuje, jak role, obowiązki i ograniczenia dziedziczone z rodziny mogą determinować start w życie. Mimo lekko humorystycznego tonu, dialog każe się zastanowić nad wpływem środowiska i oczekiwań społecznych na jednostkę już od samego początku.
OdpowiedzUsuńnie ma ograniczeń - zastanawiać się warto.
Usuń