Deptak pusty jak miska bezdomnego i tylko w koronach drzew sójki skaczą z gałęzi na gałąź, szukając nie wiadomo czego. Cisza po nocnych szaleństwach aż kłuje w uszy, więc samotny wróbel usiłuje ją zakrzyczeć. Prognozy, jak co dnia straszą deszczem, jednak nie daję się zwieść. Przez tydzień raptem dwa razy, a i to niedługo widziałem, jak niebo się spociło, czyli lepiej nie pozwalać strachom dojrzewać. Uśmiecham się do wczorajszego widzenia. Na kominie starego domu przysiadła tłusta mewa i darła się, udając koguta. Może zmarzła i prosiła, żeby kto w piecu napalił?
Brzegiem biegają jakieś ptaki długodziobe, tłuściutkie mewy chowają szyje w ramiona, czy co one tam mają zamiast ramion. Jaskółki zbierają znad piasku coś niewidzialnego, a pliszki biegają po wydmach. Zakapturzeni ludzie drepcą po wilgotnym piasku z wiatrem, czy pod, bez różnicy, bo po horyzont, tylko główki portu odróżniają lewą od prawej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz