Poszła
do lekarza, z nadzieją, że przepisze jej solidny dom z ogrodem, samochód i
kartę kredytową z nieograniczonym zasięgiem na dostatnie życie. Była zdeterminowana
i przygotowana na osiągnięcie największego sukcesu w niezbyt dotąd wyrafinowanym
życiu. Zdecydowana na pogłębione badania i skrupulatne konsultacje, rzuciła wstyd
na wieszak w poczekalni i pchana emocjami przesłoniła sobą drzwi gabinetu od
wewnątrz. Niewątpliwie była bardziej atrakcyjna od zaskoczonej oprawy, co
lekarz potwierdził, zsuwając okulary na czubek nosa. Więcej zachęt nie
potrzebowała. Odważnie obnażyła historię choroby, pozwalając tekstyliom ogrzać
podłogę. Rzuciła okiem na kozetkę przewidując bardzo przewlekłą i wnikliwą
penetrację, nim diagnoza spełni oczekiwania obu stron.
Już zadrżałam na samą myśl że mowa o ginekologu, ale kozetka przepędziła początkowy lęk i dała spore pole dla wyobraźni co do specjalizacji...Niektórzy wiedzą po co się chodzi do lekarza, ale reszta to matołki - na czele ze mną.
OdpowiedzUsuńwitaj w stadzie matołków.
UsuńGdzie ona trafiła tak sumiennego lekarza? To niespotykane...albo to jej marzenie tylko.
OdpowiedzUsuńpenetrować to chcieliby nawet przebierańcy. może wystarczyłaby odrobina zuchwałości? taki leczniczy Dyzma?
Usuńpodobno i tacy się zdarzają!
Usuńprzebierańców nie brakuje na świecie. Rosiewicz też śpiewał o takowych.
UsuńMarzenia dobra rzecz...
OdpowiedzUsuńwyrachowanie też?
Usuń