Mimo że mrok, kosmos pocięty wstęgowymi
chmurami tworzącymi schody, po których będzie się wspinało słońce, gdy wreszcie
obudzi się zmarznięte. Samochody selektywnie, w rytm moich kroków, zbliżają się
do przejść dla pieszych na osiedlowych uliczkach, ale ja wiem, że czekały w
ciemnościach gdzieś poza zmysłami, namolnie atakując strefę intymną ledwie zwęszą
kurs kolizyjny, i wybałuszają na mnie zimne, niebieskie oczodoły reflektorów.
Na przystanku lokalna Pani Frau – rozchełstana tekstylnie, w gorączce (nie
tylko) sobotniej nocy demonstrowała zachłanne tatuaże, które skolonizowały jej klatkę
piersiową. W trampkach o rozmiarze zbyt małym do dźwiganej postury, na
klawiszach płyt chodnikowych, grała Poranek Griega, względnie coś równie delikatnego.
Ludzkość spiętrzona brzuchu motoryzacyjnego lewiatana ogrzewała wnętrze ciepłymi
jeszcze wspomnieniami i marzeniami zbyt odważnymi, żeby mogły w świetle dnia
zabłysnąć. W zubożałych koronach drzew ptasia drobnica śpiewała pieśni
skomponowane dopiero-co. Jeszcze wczoraj nieistniejące arie świeżo
zatrudnionych na osiedlu sopranów spętała moją wolę i kazała zatrzymać się, aby
posłuchać uwertury (o dziwo) niezakłóconej impertynencją lokalnych mopsów.
Bardzo poetycko, chociaż trochę niepokojąco wynurza się ten dzień ....
OdpowiedzUsuńjak mawiała pewna pani pozbawiona uczuć - taki mamy klimat!
UsuńZdrowia życzę . Czasami trzeba takiego spokoju by zauważyć piękno natury. Oby więcej takich chwil ale już w zdrowiu :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńកីឡាបាល់ទាត់
i wzajemnie
Usuń