Autobus nieodmiennie dostarcza wrażeń
jakich nie można przewidzieć. Przed świętem adoracji pomników, na
przycmentarnym przystanku dosiadła się starsza pani o posturze przy której fotel
zdawał się być skrojony w zbyt oszczędnym rozmiarze i prowadziła niczym nie
zakłócony monolog z kimś (zachwycający przypadek rozmowy jednokierunkowej), kto
jej towarzyszył w drodze z (na szczęście) cmentarza. Nie potrafię odizolować
się od wrażeń aż tak, więc przyklejony do zimnego okna, wysłuchałem opowieści
rodem horroru. Otóż…
Pani rok temu była uprzejma zaszczepić
się przeciw brakom objawów jedynie słusznej choroby, a lekarz nawigował igłą celując
w prawe ramię. Miał niemałe doświadczenie i trafił bez trudu – przypomnę dysponującym
pamięcią krótkotrwałą, że pani miała gabaryty góry lodowej, która zatopiła
Titanica. Mimo upływu czasu wystarczającego pani Blance do napisania
netflixowego pornola - ręka boli nosicielkę nieustająco i na dodatek cechuje ją
bezwład sprawiający, że wszystko z onej rączki wypada.
A tu czas nadszedł na powtórkę z
rozrywki! I pani grzecznie ustawiła się w kolejce do doktora i cała w
skowronkach, bo udało się jej wyżebrać zgodę pana we wdzianku białym jak śmierć,
żeby kolejna porcja pozwoliła nie zapomnieć o tej chorobie, trafiając ją tym
razem w lewe ramię.
I teraz to już nie wiem, czy bała się
pogłębienia niedowładu w prawej, czy chciała wyrównać niemoc, żeby nie stać się
kobietą asymetryczną. Nie wiem, bo wysiadła tam, gdzie linie tramwajowe
krzyżują się z autobusowymi ścieżkami a ja pojechałem dalej, trafiony dylematem
jak wyżej.
Grunt że alejki osiedlowe wyzłocone liśćmi
brzóz wyglądają najbogaciej jak tylko się da. Że wino purpurą zachwyca, a
kiście rokitnika czekają aż pożre je głodna ptaszyna. Niechby rechoczący w
półmroku kos.
Oj można się nasłuchać w środkach lokomocji masowej, prawie jak w kolejce do lekarza.
OdpowiedzUsuńtrudno uniknąć a osoba empatyczna staje się zbiornikiem na cudze nieszczęścia.
UsuńOj tak.
UsuńO tak, grunt że alejki osiedlowe wyzłocone liśćmi brzóz wyglądają jeszcze tak bogato, no i jeszcze zachwyca ta purpura wina, jesień w tym roku długo się złoci i chwała jej za to! Listopad pewnie już niedługo wysuszy i rozwieje to bogactwo hen hen, jednakoż ja pod oknem mam platany, a one dopiero co zaczęły się złocić, tak że jeszcze przez jakiś czas będą mi pozłacać szaro-bury listopad.
OdpowiedzUsuńmyślisz o tych maleństwach ledwie co posadzonych?
UsuńDopiero co posadzone, ale to już nie maleństwa, są niemalże tej wysokości co te bożodrzewy rosnące przy jezdni od dawna. Platany w naszym mieście bardzo szybko rosną, świetnym przykładem są te posadzone 20 lat temu w Parku Słowackiego, na tej alei prowadzącej do Muzeum, to są już potężne drzewa. Przyjrzyj się im uważnie jak będziesz w pobliżu.
Usuńnajczęściej widuję platany w parku staromiejskim
UsuńTe to olbrzymy, bardzo je lubię, ale te w Parku Słowackiego w tej alei, też już są imponujące, jeśli weźmie się pod uwagę ich wiek, a te pod moim oknem sięgają już II piętra.
Usuńsą trochę jak węże - linieją. ale piękne są.
UsuńZrobiłam dzisiaj wizję lokalną platanom na Pułaskiego i ze zdumieniem odkryłam,że te rosnące na wprost mojego okna, a przerosły już one piętra III okolicznej zabudowy, są znacznie większe od tego posadzonego koło Worcella. Po zastanowieniu, dlaczego to tak, przypomniało mi się, te moje mają korzystniejsze warunki, bo przecież kiedyś w tym miejscu był skwer, a nie zabudowa.
UsuńWrocławskie platany urzekają mnie swoją potęgą, takie potężne drzewa działają na mnie magicznie, zachwycają mnie bardziej niż najwspanialsza architektura, chociażby ten platan rosnący za Katedrą.
dla mnie platany są chorymi drzewami - te narośla purchle i jakieś opuchlizny nisko nad ziemią wyglądają na zaawansowaną chorobę
UsuńA ja właśnie dlatego tak bardzo je lubię, za te purchle, tą obłażącą korę, są sobą. Te z purchlami to stare drzewa, a tak wygląda nie botoksowana starość. Na szczęście nie są ludźmi i żadne medialne oszołomy nie są w stanie im wmówić, że te purchle to można by skalpelem potraktować, albo laserem, a taka to a taka mikstura sprawi że kora przestanie im się łuszczyć, będą takie cacy cacy bez żadnej skazy, ale za to przestaną być niepowtarzalne!!!
UsuńIm bardziej niesamowicie powyginane drzewo tym bardziej mi się podoba, bo nie jest nudne. I dlatego moje prace to takie dziwadła, są jedyne w swoim rodzaju i nie są nudne. I tu szczerzę się do ciebie po przyjacielsku abyś nie pomyślał że ci coś przytykam czy też wytykam.
bonsai mają odzwierciedlać naturę. a człowiek trochę wypaczył to założenie i tworzy niemożliwe drzewa. na własną modłę - uczesane i symetryczne. też lubię powyginane drzewa o intrygującym kształcie.
Usuńnie obrażam się na pewno na cudze poglądy i mniemania. gdybyśmy byli identyczni - byłoby nudno.
"Święto adoracji pomników" - otóż to!
OdpowiedzUsuńwolę nosić pamięć o ludziach w sobie niż w jakimś zakładzie zamkniętym daleko od wspomnień.
Usuń