Dziewczynka w przydużym płaszczyku czekała
na autobus i tańczyła na krawężniku, za partnera mając przeźroczysty plecak.
Żaden z chłopców nie znalazł w sobie wystarczająco śmiałości, żeby zaprosić do tańca,
choć dziewczynka kilka razy spadła z krawężnika i uśmiechała się do wszystkich piegowato
i rumiano. Jakiś gawron wyganiał innego ze skostniałego trawnika i podejrzewam,
że to walka przybyłych z północy, z tymi, które nie odfrunęły jeszcze na
południe. Podobno krukowate tak mają, że populacje migrują, robiąc miejsce tym,
które żyją w bardziej ekstremalnych warunkach. Nie wiem tylko, co robią te na
południowym krańcu tego łańcucha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz