A kiedy dzień zmęczony przegrywa
potyczkę z nocą pulchniejącą każdego dnia – do sypialni bezwstydnie zagląda mi
Orion. Nie, żebym miał sypialnię. Tak nazywam miejsce w którym śpię. Kiedy w
nim jem – nazywam je jadalnią, a jeśli w ogóle ktoś mnie odwiedza – gości przyjmuję
w tym samym miejscu szumnie i dumnie nazywając salonem.
Wracając do tematu. Orion z niezrozumiałym
zainteresowaniem zerka do mojej sypialni, kiedy mi wstyd, bo nie dość że facet,
to jeszcze stary jak mitologia. Czyli – starszy od węgla gość zagląda mi do
sypialni każdej jesieni. A rozzuchwalony jego bezkarnością sąsiad naśladuje go,
śliniąc się być może, mimo, że osobiście chwalił mi się żoną i córkami, jakie
ponoć własnoręcznie (???) spłodził. I nie poprzestaje na jesieni, najwyraźniej
obawiając się, że jego życiorys będzie krótszy niż mitycznego łowcy pędzącego
bezkresem nieba.
Pies w duszno-białym kostiumie z
ujadaniem dobiera się do kieszeni gościa, który wyprowadził go na osiedlową
łąkę, jeśli mogę sobie pozwolić na szyderstwo ze spłachetka niemiłosiernie
wystrzyżonej trawy w kagańcu betonowych krawężników. Aż zarechotał jakiś kos
zatopiony w niewidzialnym wciąż gąszczu kalin. I pociąg donikąd jadący
zawtórował z podziwem gwiżdżąc na wszystko i wszystkich, którym wsiąść do
wagonu nie było dane.
Pierwsze kobiety zaplatają nogi w iksy,
pośrednio informując mnie, że sezon polowań na siniaczki czas zamknąć aż do
wiosny. Nie mam wątpliwości – w pobliskim dyskoncie obok jadalnych ziemniaków
pojawiły się dynie spożywcze – czyli jesień w natarciu. I dęby czerwone
wreszcie udowadniają słuszność własnego nazwiska. Mam słabość jesienną do
czeremchy i bożodrzewu – żadne inne drzewa nie są w stanie dogonić
niezrównanych barw tychże.
Drzewa zadziwiają kolorami, nie jestem malarką, ale zazdroszczę talentu naturze do czarowania barwami!
OdpowiedzUsuńPodobno, im bardziej drzewo się wybarwi, tym zdrowsze będzie na wiosnę?
a tego to nie wiem. naprawdę?
UsuńTak mówiła pani od drzew z Poznania...
Usuńjotka
masz własną panią od drzew? podziwiam i zazdroszczę.
UsuńTeż mam taką izbę, nazywam ją gabinetem a służy i za sypialnię i za jadalnię, za czytelnię i za pracownię, i za gościnny też.
OdpowiedzUsuńdobrze, że nie za salę tortur.
UsuńHmmmmm efektowniej od bożodrzewu przebarwia się sumak octowiec, a mają podobne długie liście, oba gatunki są inwazyjne.
OdpowiedzUsuńU bożodrzewu efektownie wyglądają te wiechcie nasienne, na naszym podwórku rośnie olbrzym, wysoki i rozłożysty prawie jak kamienica w pobliżu której rośnie i rozsiewa się po całym podwórku. Jak kwitnie na wiosnę to niezwykle intensywnie pachnie, cała podwórkowa przestrzeń wypełniona jest jego zapachem. Przy jezdni Pułaskiego rośnie ich 7 różnej wielkości, tak że wiosną zapach ich kwitnienia mam także i w mieszkaniu.
Co do sumaka to ma on także ozdobne, intensywnie bordowe, takie jakby kolby i bardzo ciekawe ozdobne drewno w przekroju. Z tego drewna robiłam prace, ma ono wyraźnie widoczne słoje w oliwkowych odcieniach.
owoce sumaka przypominają mi celozję którą uwielbiam w kolorze burgunda. a drewno... zakochany jestem w głogu.
Usuń