Leżałem właśnie tak, jak lubię
najbardziej. Rozwalony na w poprzek łóżka na pościeli wciąż łkającej po sportowym
seksie, z papieroskiem rozświetlającym zadowoloną do cna gębę w pełni. Ech! – z
nostalgią wspominam czas, kiedy seks był zajęciem bilateralnym. Za to dziś –
nikt nie gdera, kiedy popiół spadnie na umęczoną stękaniem poduszkę. Otwieram
oczy i widzę nad sobą drogę mleczną pełną pobłażliwie mrugających gwiazd.
Usiłuję odnaleźć nieliczne znane mi gwiazdozbiory – Plejady Oriona i Obie Niedźwiedzice.
Daremny trud.
Przejeżdżający pobliską ulicą samochód zamruczał niczym sybaryta i niechcący rozgrzał sufit ciepłym światłem reflektorów, wydobywając z mroku pajęcze sieci kabli uczepionych dziesiątek kamer telewizji przemysłowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz