Za
oknem namolna mucha żebrze, żebym ją wpuścił. Na stole paruje szarlotka z
rabarbarem i pachnie obłędnie. Albo szarlotka, albo z rabarbarem? Przy zapachu gorącej
pokusy dylematy tracą moc. Mucha tymczasem traci rozsądek, lecz ma przed sobą granicę
nie do ruszenia. Wpuszczać jej nie zamierzam. Grzeszne myśli orbitują już wokół
patery, a palce gardzą ryzykiem oparzeń. Za łakomstwo przyjdzie zapłacić, jednak
ślina nie mieści się już w ustach. Uwiedziony, atakuję stół z determinacją.
Za
plecami okropnie brzdęknęło. Zaczęła się nowa wojna? Nie! To mucha wezwała
posiłki. Zmasowane natarcie insektów pozwoliło sforsować szkło i wyprzedzić mnie
w drodze do słodkiego raju.
Chytry dwa razy traci. Mogłeś zaprosić muchę zawczasu...
OdpowiedzUsuńpewnie masz rację. skąd miałem wiedzieć że to mucha przeciwpancerna i pokonuje szyby?
UsuńTeraz przyjdzie się dzielić z insektami. One też boskie stworzenia i chcą żyć na słodko i na bogato :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
i tak zgarną całą pulę po śmierci - każdego dopadnie jakiś robaczek.
UsuńJa tam wpuszczam muchy. Lubię ich brzęczenie. Ciekawe, czy to dowód jakiegoś zboczenia charakterologicznego.
OdpowiedzUsuńnie mam nic wspólnego z psychiatrią to i nie wiem.
UsuńCzasami mucha jest jedynym towarzystwem,,,:-)
OdpowiedzUsuństraszny to czas kiedy w muchach trzeba szukać towarzysza.
Usuń