Podróż
zawsze dostarcza wrażeń. Najpierw dosiadła się pani tak szczupła, że powinna
mieć zniżkę na korzystanie z transportu. Później inna, ukrywająca upływ czasu
pod fałszywą fryzurką w kolorze buraka bez skrępowania obserwowała wnętrze
mojej czaszki poszukując skarbów z wytrwałością godną pionierskich nadziei na
odkrycie nowych lądów, względnie badaczy dawno wymarłych języków. Pulchna pani
w okularach miała twarz pokancerowaną śrucinami w nozdrzach i wargach.
Wyglądała, jakby ktoś na nią polował przy pomocy amunicji zbyt małego kalibru.
Pani cicha z charakteru zdjęła pusty plecaczek, żeby zmieścić się między
krzesełkami w drodze do mniej zatłoczonego miejsca, za to dziewczęta o pupach
zniekształconych sterczącymi z kieszeni telefonami prześcigały się w
wulgaryzmach. Pani w futerku obok pana w krótkich spodenkach dopełniają obrazu
pomieszania z poplątanym.
Jesień
oprószyła Miasto złotem schnących liści, choć nad pejzażem wisi smętny ogryzek
księżyca. Dzwony zawodzą spiżowo, choć słońce przegląda się w polerowanych
granitowych płytach, a samoloty modelują pogodę na dziś uwijając się i snując
srebrne nici w niczym niepodobne do babiego lata.
Angielskie
cielęta snują się po Mieście bez wzroku z preferencją ruchu lewostronnego. W
nielicznych otwartych paśnikach Niemcy okupują stoliki, by na czczo nie
zwiedzać. Poranne kobiety wciąż pachną cytrusami, podczas gdy wieczorne preferują
słodycz kwiatowych aromatów. Wino, rumiane z wysiłku, wspina się na ceglane skarpy
kościoła z mozołem i wypatruje nieba, choć do szczytu wież wciąż jeszcze daleka
droga.
O tak, sama podróż jest już przygodą!
OdpowiedzUsuńa pewnie. wystarczy cieszyć się i być otwartym na nowe doznania.
Usuń