środa, 12 października 2022

Nieuk.

Widnokręgu nie kalał cień człowieka. Byłem sam pośrodku pachnącej dziko teraźniejszości. Szczęśliwie to ja byłem drapieżnikiem, którego obecności bać się należało. Zlustrowałem przestrzeń ponownie. Nie znoszę niespodzianek, nawet pozornie miłych. Cynicznie powtarzałem cudzą myśl, że na świecie nie istnieje darmowy obiad - ktoś zapłaci. Wdrapałem się na jakieś drzewo mniej kolczaste od innych i ponownie przyjrzałem okolicy. Nadal pusto.

 

Dzień zapowiadał się nieźle. W ramię trącił mnie nieznany, przyjaźnie wyglądający owoc. Przekroiłem twardą skórę i ostrożnie polizałem. Słodki był obłędnie. Ugryzłem i wtedy mnie dopadł.

 

Paraliż błyskawicznie opanowywał kolejne mięśnie. Niczym ostatni głupiec spadałem do stóp drzewa już jako nawóz.


2 komentarze:

  1. O tak, setki lat ludzie uczyli się, co jadalne, a co niekoniecznie...
    jotka

    OdpowiedzUsuń