poniedziałek, 3 października 2022

Maligna podróżna.

 

Na przejściu dla pieszych wykoleiła się torba na kółkach i chyba miała już dość chodzenia w kieracie dni, bo pokornie czekała na służby porządkowe, żeby z nią zrobiła porządek. Za to na przystanku brodaty kloszard głodnym wzrokiem rozglądał się wokół, machinalnie pilnując worków pełnych dobytku. Wiem, że śpi w opuszczonej altanie, zamiast łóżka mając stos cuchnących ubrań, bo kiedyś tknięty potrzebą chwili zostawiłem wewnątrz odrobinę wsparcia. Żywopłot płonie od czerwieni berberysowych jagód i odrywa myśli od ponurej rzeczywistości. Przed budynkiem użyteczności publicznej stanął samochód z rejestracją zaczynającą się WHO… ooo... czyżby dostarczył kolejną wersję zagłady? Antidotum na przeludnienie? Zanim popadłem w melancholię wsiadła dziewczyna o okwieconych na czarno piersiach. Choć większość pasażerów miała pozapinane kurtki – ona nie mogła ubrać się równie skrupulatnie, żeby nie zakłócić przekazu i by kwiaty mogły nacieszyć się światłem dziennym i vice-versa. I sam już nie wiedziałem, czy podziwiać mam dzieło stwórcy, czy też oddać się bachanaliom artystycznej rozpusty. Niedługo potem na dosłownie jeden przystanek dołączyła fałszywie ruda pani przytulona do wybujałej orchidei i kołysała się w rytm nierówności rozrzuconych bezładnie po torach. Widać wiatr zniechęcił ją do marszu, choć przystanek był wyjątkowo krótki.

2 komentarze:

  1. Rozbudzasz wyobraźnię, zwykły wietrzny dzień a tyle do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i o to chodzi.
      patrz - świat jest piękny i rozmaitością zachwyca.

      Usuń