Mogła
urodzić mnie lepszego. Ładniejszego. Na pewno się nie postarała. Podczas rodzinnych
libacji, kiedy goście sądzili że nie zrozumiem, plotkowali, że strasznie krzyczała
podczas porodu. Na mnie się darła? Cóż ja byłem winien? Inne matki rodzą szlachetniejsze
dzieci. Zdrowsze. Bezmyślnie poszła do łóżka z gnojkiem bez kasy i nawet
niespecjalnie urodziwego. Zakochana kretynka. Żebym choć szczęście miał w życiu…
Wyzwała
mnie od tępaków, gdy zadanie z pochodnych okazało się mieć inny wynik, niż wymyśliłem.
Mądrością zaczęła grzeszyć znienacka. Gdyby pochyliła się nad życiorysami
geniuszy, urodziłaby mnie zdolniejszego. W szlachetnej rodzinie, a nie w
zapyziałych slumsach z bagażem traum i kompleksów.
U sąsiada trawa zawsze zieleńsza. W szlachetnych rodzinach też są traumy i kompleksy. Nawet większe niż w slumsach, bo z "wyższej półki".
OdpowiedzUsuńtak. ale żale mieć, to potrafi każdy. trudniej wygrzebać się z dołka. nawet., kiedy to wyimaginowany dołek.
Usuń