Aby
zapewnić wegetariańską czystość mielonce należy poświęcić zbiorom całą uwagę i
nie rozpraszać zmysłów udziałem w wideokonferencjach, czy prowadzeniem smalltoków
esemsowatej proweniencji.
Pozyskując
materiał wybieramy chwasty niezainfekowane nawet zębem czasu. Nadgryzione pędy
świadczą o obecności gryzoni, co dyskwalifikuje wegetariańskość potrawy. Wolne
od głodu żerców rośliny tniemy i energicznie otrząsamy z zawartości ukrywającej
się między listkami.
W
domu topimy utajone życie roślin silnym strumieniem wody. Wieszając snopek korzeniem
ku górze suszymy wytrwale, aby pozostałe mięśniaki uległy grawitacji i spadły
na pysk, albo kafelki.
Wtedy dopiero uruchamiamy szatkownicę, względnie maszynkę do mielenia (oby nie) mięsa i napełniamy sterylne słoiki, pasteryzując bez litości.
Dla jaroszy, a zabrzmiało jak uczta u kanibali ;-)
OdpowiedzUsuńjotka
smutne. aż tak nieczytelnie?
Usuńdlaczego nieczytelne, zabrzmiało jak tortury po prostu...
Usuńjotka
rozumiem.
Usuń