środa, 19 października 2022

Meteopata.

 

Mokradła przymierzały się do porodu kolejnych zastępów komarzych, kiedy obudził się wodnik. Leniwie zgarnął z wąsów rzeżuchę świeżutkiej rzęsy i ziewnął. Spał długo, a przecież żaby dawno wyroiły się i grzechotały ilekroć księżyc usiłował przejrzeć się w mętnej toni. Zaniedbane grzęzawisko porastało szuwarem nie znając granic, ani pańskiej ręki. Tylko łosie deptały oczerety i młode pędy olch samosiejek pożerających leżące dookoła trupy przodków. Bagno zarastało i torf osiadał warstwą tak grubą, że tylko patrzeć, kiedy zadusi śpiącego wodnika.

 

Gospodarz zaklął, plunął w dłonie i wziął się do roboty. Grabiami z sitowia nagarnął chmur i wydłubał dziury. Deszcz zagrzechotał po nenufarach.

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. taki miał być. nie dzieje się nic - ot, ktoś się obudził i zerknął nad głowę.

      Usuń
  2. Bardzo plastyczny opis, tylko po co grzęzawisku zadbanie i pańska ręka, czy ten wodnik musi to porządkować, nie może delektować się dzikością? Przecież on mocarny, da radę wygrzebać się z każdego torfowiska, wiem bom Wodnik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widocznie Twoje bagienko wyschło już dawno.
      dbać trzeba o wszystko - szczególnie, kiedy owo wszystko jest Twoim domem.

      Usuń
    2. Moje bagienko jest przejściowe takie
      Co do dbałości o dom to może być ona w różnym stopniu zaawansowana, pedantyzm jest mi obcy

      Usuń
    3. szczerzę się szczerze. i to bez złośliwości.

      Usuń
    4. Ja też się szczerzę i to z dużym rozbawieniem

      Usuń