Ubrana w moje pożądanie sprawdzałaś
przed lustrem, jak bardzo ci w nim do twarzy. Przymierzałaś, podciągałaś kuse brzegi
zdecydowanie wyżej, niż odważyłabyś się to zrobić na ulicy i filuternie
zerkając na mnie przygryzałaś kosmyki włosów. Patrzyłem zachwycony, jak
tańczysz boso na zimnych kaflach. Na palcach kręciłaś piruety, pozwalając
dostrzec wszystko, co zwykle było ukryte.
Straciłem głos. Wargi mi spierzchły w
okamgnieniu, a zniewolony obrazem oddech stał się szorstki jak papier ścierny o
grubym ziarnie. Śmiałaś się, niewinnie poprawiając strój drażniący delikatność piersi,
nim dłonie nieznośnie powoli spłynęły ku biodrom. Musiałem oszaleć, kiedy
rozpięłaś ostatni guziczek, abym rozkoszował się pieprzem nagości.
Kolejna bardzo udana setka!
OdpowiedzUsuńkażdy san musi określić czym posmarować chleb żeby smakował. miło że znalazłaś coś dla siebie właśnie tu.
Usuń