piątek, 28 października 2022

Ekstrakty cz. 82

 

Przesyłka polecona.

Nie mogłem jej wysłać nago, dlatego priorytetowo okleiłem sutki eleganckimi znaczkami. Niżej musiałem się bardziej przyłożyć; starannie ostrzygłem do białego i śliniąc się przykleiłem cały, choć skromny bloczek. Teraz z kopertową torebką pod pachą była gotowa iść pod wskazany adres.

 

Selekcja naturalna.

Ewolucja każe mi tryskać i co począć, kiedy nie ma czym? Entuzjazm wypalił się dawno, dobry humor trudno skutecznie naśladować, a prokreacyjne wyczyny lepiej powściągnąć, gdy świat chyli się niebezpiecznie w stronę upadku. Uzasadniona wydaje się być sraczka, ale trudno się nią chwalić potomnym.

 

Morderczy trening.

Może paluch był niezbyt czysty, kiedy w piasku narysowałem nim granicę, lecz pokonałaś ją bez lęku i zuchwale wlepiałaś we mnie niewinne oczęta czekając na trudniejsze wyzwanie. Złośliwie zawiesiłem drut kolczasty na ścianie i odsunąłem się, czekając co zrobisz. Bez wahania stanęłaś na rozbiegu.

 

Eliminacje.

Musiałem pozbyć się słabeuszy i niezdecydowanych, bo prowiantu dla wszystkich nie mogło wystarczyć. Podzieliłem grupę na pary, a każdy założył swojemu vis-a-vis garotę na szyję i na mój sygnał zadzierzgnął. Wygrani zasiedli do obiadu, ale już wtedy wiedziałem, że to nie była ostatnia próba.

 

Przepis na sytą zupę.

Na pole przychodziły o zmierzchu i kradły nie przejmując się elektrycznym pastuchem. Pobłażanie mogło zagrozić rodzinie śmiercią głodową, dlatego między kartofle dyskretnie wetknąłem kilka granatów. Nocne eksplozje zwiastować mogły już tylko jedno – kartoflankę z mnóstwem tłustych skwarek!

2 komentarze: