czwartek, 27 października 2022

Chatynka na skraju widnokręgu.

 

W wypowiedzi poniższej zostanie złamanych kilka zasad, dogmatów i przesądów, dlatego należy się z tym pogodzić, względnie zaniechać czytania.

 

Więc. Kropkę postawiłem z premedytacją, bo ponoć nie wypada zaczynać dygresji od tego nieszczęsnego słowa, dlatego na nim skończyłem część pierwszą i parę kolejnych. Dość powiedzieć, że zacznę dopiero od przełomowego sukcesu, stos porażek odkładając do lamusa wyprzedanego skrzętnie komorniczym obowiązkiem do obcych.

 

Łatwo zaobserwować że widnokrąg jest złośliwy i nie znosi poufałości. Kiedy tylko człowiek usiłuje się zbliżyć choćby na krok – ten natychmiast czyni podobny wstecz, zachowując dystans bezpieczny i nie zagrożony niespodziewanym atakiem bronią konwencjonalną krótkiego zasięgu. Broń zasięgu większego widnokrąg ignoruje, gdyż jest mu wszystko jedno, co przelatuje mu wysoko nad grzbietem (o ile w ogóle posiada grzbiet).

 

Chcąc zbliżyć się do tworu tak nieufnego i eterycznego należało wymyślić alternatywne sposoby dotarcia do celu. Usiłowałem odwrócić jego uwagę meandrując, czy podróżując tyłem, jednak był zbyt czujny na takie prymitywne podstępy i z łatwością i szyderstwem na ustach skarcił moją nieudolność. Sprowokowałem pożar na flance, licząc, że tym razem działanie pozorujące się powiedzie, jednak miał oczy dookoła horyzontu. Paskudny typek przygotowany na wszystko niczym wytrawny preppers.

 

- Dumny jesteś z siebie? – krzyknąłem z wściekłością, po kolejnej porażce – Jeszcze się policzymy!

 

Zadołowałem zranione ego w piwnicy i poddałem ciało medytacji. Bunkier izolował mnie od zakusów ciał zgrabnych aż do grzechu, a samotność sprawiała, że każda z myśli bez trudu zyskała status najwyższego utajnienia. Wreszcie zbliżając się do śmierci głodowej doznałem mistycznego objawienia. Intrygujące, co głód potrafi osiągnąć i na jakie manowce wyprowadzić nawet niezbyt rzutki umysł.

 

Stanęło na tym że trzeba podejść widnokrąg tak, żeby się nie zorientował w niecnych zamiarach. Noc odpadała, inne formy kamuflażu także – nawet głupek wie, że nocą widnokrąg wynosi się daleko poza percepcję i nie nam go szukać. Łowić widnokrąg można tylko w dziennym świetle i na otwartych przestrzeniach. Spryciarz! Musiałem go przyszpilić znienacka!

 

W wielkim skupieniu strugałem buczynowy pal i ostrzyłem z pietyzmem jakbym miał nawlekać nań samego Azję Tuchajbejowicza. Zamiar pokryłem tępą końcówką z dużego grapefruita i wyszedłem na pole wzorem średniowiecznych rycerzy, prezentując kopię wzwiedzioną jak dziewicze prącie nastolatka na widok biustonosza schnącego na sztachetach.

 

Widnokrąg przypatrywał mi się z ciekawością i szczyptą złośliwości. Nawet słoneczne zajączki skubany próbował wepchnąć mi w oczodoły. Zakląłem szpetnie, mimo że do dwudziestej drugiej czasu było jeszcze sporo, a gawiedź nieletnia mogłaby się zgorszyć, gdyby usłyszała spontaniczną inwokację.

 

- I ten jego cholerny uśmiech pełną gębą! – doprowadził mnie do szału. Nie mogłem dłużej czekać.

 

Uniosłem kopię nad głowę i z partyzanta dziabnąłem! Prosto w miętkie! Widnokrąg zakwilił zaskoczony defloracją, a ja wrzasnąłem tryumf. Był mój. Przyszpiliłem drania jak kawał mięsa na szpatułkę do szaszłyków! Kwiczał gorzej niż prosiak przed nieuniknionym rozbiorem.

 

Dalej był już prościutko. Kiedy miałem nanizany na patyczek widnokrąg – obudowałem go ciesielką dębową. Pachniało bosko. Tartakiem i świeżą strużyną. Bale (surowe jak zima na Szpicbergenie) świeciły w słońcu niczym pierwszy ząb uśmiechniętego oseska. Żeby mi się nie wymknął – zaciągnąłem lejce, czy może smycz… nie wiem, jak fachowo nazwać ów postronek, który alpiniści nazywają poręczą do ujeżdżania gór. Początek zaczepiłem w bieżącej rzeczywistości, a koniec omotałem do koniowiązu u progu domu.

 

Teraz mogłem usiąść i odpocząć w cieniu spełnienia marzeń. I nawet dym z komina cieknący jakoś krzywo mi nie przeszkadzał. Mogłem z własnej mrzonki korzystać do woli, bez obaw, że nieproszeni goście targną się na trudną do osiągnięcia własność.

 

I w tym miejscu zakończę chwalbę, gdyż intymność jest na sprzedaż jedynie w bardzo podłych i lekko się prowadzących periodykach. Poza tym – ostrożność nie zawadzi. Sezam chwalił się przepychem i go okradli! Lepiej złodziejom nie przedstawiać oferty, choćby miała warunki trudne do spełnienia. Dom musi zostać NIEPRZYSIADALNY. I takim niech zostanie. W ostatnim słowie, czy może zgoła w posłowiu powiem jedynie i zakończę finalną pulchną kropeczką:

 

- Więc.

12 komentarzy:

  1. ...no i pięknie ! Przyznam, że nie zawsze rozumuję tak samo jak autor tekstu najważniejsze, że cel został osiągnięty ! Chyba ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie jestem pewien czy w ogóle autor rozumuje. raczej bezmyślnie uprawia poletko literackie.
      za to humor mi poprawiłaś choć pod psem już dawno nie był.

      Usuń
    2. O tak, czytając ciebie, często mam takie wrażenie, że uprawiasz poletka literackie.
      A i humor bardzo często mi te twoje uprawy poprawiają, chociaż on u mnie zazwyczaj nie bywa pod psem.

      Usuń
    3. ściągam kapelusz wraz z tupecikiem i kłaniam się tak nisko jak brzuszek pozwala. i jeszcze więcej uśmiechu w życiu życzę.

      Usuń
    4. Za życzenia dziękuję i odwzajemniam.
      Ten tupecik tak słabo przymocowany? Czy może ten kapelusz taki specjalny, z kamuflażem?

      Usuń
    5. wiatr nie zawsze przychylny wieje.

      Usuń
  2. Ja w kwestii formalnej: gdzie widnokrąg ma miętkie?
    Nieustająco dziękuję za poprawianie nastroju. Przydaje się w mojej słabości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo... o takie rzeczy pytasz... to ściśle tajne. uprzedzałem że nie zdradzę bo jeszcze mi ganc nową chałupę okradniesz albo podpalisz. nic z tego. sama przeprowadź głodówkę i poszukaj odpowiedzi!
      uśmiechaj się choćby krzywo - z czasem i uśmiech się wyprostuje

      Usuń
  3. Mój komentarz znowu uprowadziły jesienne wiatry...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. regularnie wydłubuję z niebytu komentarze jak rodzynki ze świątecznej babki. i pojęcia nie mam dlaczego blogger pozwala sobie na selekcję komentarzy albo nadawanie im statusu niechcianych. okropność.

      Usuń
  4. Miałam CiJa taką chattę na skraju. I dym z komina był i odpoczywanie wcale nie wieczne i marzenia też. Niech Ci Twoja służy wiernie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja na skraju widnokręgu. albo gdzieś we łbie tylko zasiana.

      Usuń