niedziela, 27 listopada 2022

Determinacja.

Cierpliwie wykuwałem miecz, żeby potrafił rozedrzeć noc. Wetknąłem ostrze w płomienie, aby był doskonałym. Latami kradłem diamenty, żeby wrzucić je w bazaltową misę wrzącego bursztynu. Miodowe smugi miękkiego płomienia ustąpiły miejsca białobłękitnym szponom. Głodny ogień ogryzł miecz z niedoskonałości. Kiedy ostrze przestało mienić się czerwieniami i podążyło drogą ku bieli – wetknąłem ostrze w dziewiczą toń zamarzniętą tak dawno, że zapomniała innych stanów. Jęknęła czując potęgę ostrza. Zahartowany miecz dojrzewał, strzeżony polarną zorzą, aż stal zadźwięczała w mroku. Wtedy, smoczą skórą, nadałem mu ostateczny szlif. Był gotów.

Machnąłem raz tylko, a cień ostrza cichutko rozpruł niebo. Powoli zaczęły się sypać gwiazdy.


7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. a co? chciałaś sobie nazbierać do fartuszka?

      Usuń
  2. Otworzyłam puszkę z życzeniami...może coś się wreszcie spełni? Trochę pachną rybami, ale ...jaka puszka takie życzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Te małostkowe kiedyś wypisałam u siebie, a to znacznie większego kalibru : to może brak życzeń? Mam wrażenie, że to zapewnia lekkość ducha i daje swobodę/ możliwość wyrażenia się do cna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to może nie otwieraj nic żeby się nie zaczęło spełniać coś czego wolisz uniknąć. wyrażaj się do cna - choć brzmi to dość dwuznacznie. będziesz kląć?

      Usuń
    2. Tylko od czasu do czasu pod nosem...Do cna nie da rady...niezgłębione bowiem są "wyroki boskie" tako i człowiek poznaje tylko pewien wąski zakres materialnej rzeczywistości.

      Usuń