Kosy, to
niezwykle ostrożne i przezorne ptaki. Kiedy dostrzegą obce zainteresowanie –
bez cienia namysłu zmieniają trasę przelotu, mimo wąsów z wijących się w
dziobie łupów, żeby nie zdradzić lokalizacji gniazda. Wróble uczą się podobnej
mimikry, ale częściej, dywanowymi nalotami nękają niczego nieświadome kwartały,
wybór drzewa pozostawiając losowi, bądź nieznanym mi przesłankom. Pani zachwycająco
obfita, w kwietnej sukience biegła po bułeczki, jakby sklep mieli zaraz zamknąć,
albo pieczywo podrożeć za chwil kilka. Inna, przymierzała właśnie świeżo
namalowane, pomarańczowe usta, usiłując z nich wykrzesać odrobinę dziewiczego uśmiechu,
bądź niezdarnych pierwszych w ich życiu słów - do tej trzeciej, co na łydce
miała siniaczka w kształcie pięcioramiennej gwiazdy – lekko spuchłej od gwałtu tłoczenia
w miękkich tkankach nienawykłego ciała. Dzieci kolorową kredą zaznaczają na
chodniku granice wszechświatów tajemnych i trzeba dużej determinacji, żeby wkroczyć
w świat, gdzie MOGĄ NIE DZIAŁAĆ ŻADNE PRAWA LUDZKIE! Ja? Tchórzem jestem od
urodzenia więc mijam je z namaszczeniem. Nie lubię nadeptywać nawet szczelin w
pękniętych płytach, a co dopiero granic tak agresywnie zaznaczonych – w naturze
kolor jest bronią i sygnalizacją! Lepiej nie ignorować siły przekazu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz