- „Głodny sęp krążył nad miastem” – przeczytałem elektronicznego niusa,
siedząc z gaciami spuszczonymi na kostki.
- Intrygujące... ale:
- Sęp głodny jest zawsze.
- Posiadając skrzydła - krąży, usiłując z bezpiecznej wysokości wykryć
pokarm, który nie będzie zawzięcie bronił skóry, jak marchewka, albo „kotlet
sojowy”. Wiadomo - krwisty befsztyk, to inna liga, niż rucola z kroplą octu
balsamicznego.
– Że nad miastem? Tylko upośledzony romantyk szukałby spełnienia wśród
piasków pustyni, gdy w mieście każdego dnia ludziska porzucają pełne talerze,
czasem co zdechnie w rynsztoku, albo stetryczały układ pokarmowy wydali niestrawione
łupy.
- Czyli - sęp? I tu właśnie ukryła się sensacja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz