Sąsiad, bezwstydnie chłonął wilgoć
zewnętrza bez biustonosza, najuboższego bikini, czy skrępowania. Położył mięsiste
piersi na ostygłym po mokrej nocy parapecie i toczył leniwym wzrokiem po
oknach, za którymi gasły właśnie najbardziej rozpasane sny. Podziwiam odwagę i
bezpośredniość Roztropka – sam, nie pozwalam sobie nawet na szczątkową
bezczelność, żeby nie skaleczyć cudzej przyszłości nachalnym, głodnym wzrokiem.
Najwyraźniej sąsiad obrzezany został przy narodzinach z instynktu przetrwania,
albo żyje pod kloszem zniewieściałej cywilizacji, która mruczy przekleństwa,
zamiast działać w samoobronie. Tłuściutki jest i wolny od siniaczków, więc (zapewne)
nikt mu gęby dotąd nie obił. Znam osiedla w Mieście, gdzie nie zdołałby pozostać
różowym prosiątkiem pośród tambylców. Ba! Usiłowałem nawet wyperswadować
jednostce społecznie upośledzonej, że zachowanie takowe ociera się o granice
legalności, ale zostałem potraktowany lekce. Może nawet zostały oplute moje
ślady, gdy z niczem wracałem do domu, nie wyjmując z pochwy wszystkiego
ostrego. Czyżby niezbędna była taka konieczność? Pod szorstkim batem pokornieli
nie tacy piękni i pachnący nocą minioną nadaremnie.
Cóż za nietolerancyjne społeczeństwo macie na tych osiedlach!
OdpowiedzUsuńa ja jestem tym, który ostrzy kosę przed pospolitym ruszeniem!
Usuń