Wtedy właśnie poczułem siłę, żeby wetknąć palec w
najbliższą konstelację, powstrzymując księżyc. Blady, nikomu niepotrzebny, świecący cudzym blaskiem, gdy na wpół ślepi lokatorzy Ziemi beztrosko spali po znoju dnia.
- I co mi z tego, że księżycowi nie pozwolę taplać się
w nieskończonościach kosmosu?
Swędział mnie paluch, z którego zakurzona powierzchnia
księżyca wypijała resztki wilgoci. Tylko patrzeć, jak pęknie mi naskórek i będę
ssał palec, niczym ziemski osesek.
Nie godzi się kalać doskonałości skazą na wizerunku.
Hejtem dotykającym fizycznie, w obliczu tych-co-przy- nadziei. Twarzą przed
tymi, co poza nadzieją… żadna cena nie będzie nadmierną. Więc warto krwawić dla
zbłąkanej owcy?
Nie warto krwawić dla nikogo. Tak nauczyło mnie życie.
OdpowiedzUsuńnie mam wpływu na adres komentarza. blogspot robi to nie pytając mnie o preferencje.
Usuńa postów trafiających do spamu jest więcej i nie ma reguły. np Twoje - połowa w spamie, druga, wolna od podejrzeń ląduje na stronie - cud? czy selekcja?
Chyba cud. Takie cuda dzieją się i u mnie, kilkoro blogerów ma tego samego pecha i ciągle ich wyciągam za uszy ze spamu.
Usuńszczęściem mają uszy mocno przypięte i nie urywają się w trakcie wyciągania...
Usuń