Z resztek pamięci wydłubuję ciepłe
jeszcze perełki. Kieszonkowy pies uwiódł młodą panią własnymi chuciami i
wyciągnął na zewnątrz nim pierwsze kościelne dzwony objawiły światu dzień.
Zwierzątko musiało przeczekać kompletowanie porannej kreacji, jednak było
warto. Seledynowa bluzeczka przylgnęła do ciała doskonale, a spódniczka
sięgająca ziemi rozcięcie miała niemal tak długie, jak blade nogi, które
osłaniała przed zachłannością wiosennego wiatru. Pan osiwiały bardziej od
najpocieszniejszego psa na świecie dreptał codzienna katorgę, a twarz wydłużała
mu się pod wpływem grawitacji. Siedząca na skrzynkach po piwie i gaworząca z
monitorem telefonu dziewczyna założyła nogę na nogę, żeby wstające słońce nie
dopadło obu ud naraz. To, któremu przyszło pełnić straż, pełne było drobnych
siniaczków, którym niezwłocznie nadałem tytuł. W mojej wyobraźni powstała
scena, gdzie dorosły bóbr kształcił młodego, łaskawie karmiąc narybek pomiędzy słowami.
I jak tu nie kochać siniaczków? Usiłowałem pogadać z kosem, ale ten patrzył na
mnie jak na wariata – doktor Dolittle, to przecież literacka fikcja! Dojrzałe
czereśnie kpią z niedojrzałości włoskich orzechów, a ptasia wyka wspina się ku
niebu, korzystając z traw czekających na pierwsze postrzyżyny.
Chyba minąłeś sie z powołaniem. Powinieneś zostać chirurgiem naczyniowym.
OdpowiedzUsuńprędzej zostanę pacjentem takiego chirurga.
UsuńSzkoda, że nie możesz pozbierać wszystkich widzianych siniaków i zanieśc, gdzie trzeba.
Usuńnie udźwignąłbym. nie uwierzysz jak często się trafiają. szczególnie na damskich (delikatniejszych) ciałach. opisuję tylko takie którym udało się nadać obrazek w wyobraźni. ułamek tego co można zobaczyć. jeśli skojarzenie nie wypłynie z odmętów świadomości w czasie rzeczywistym - nie dorabiam ideologii w zaciszu domowym. albo od razu wiemalbo przepadł bezpowrotnie.
Usuń